Warta Międzychód – GLKS Wysoka
IV liga
Grupa: Wielkopolska – północ
Ilość widzów: 450
Data: sobota, 28 maj 2016 17:30
Lokalizacja: Międzychód
Międzychód to dziesięciotysięczne, nadwarciańskie miasto położone podobnie jak odwiedzony przeze mnie jakiś czas temu Sieraków w “krainie 100 jezior”. Idealne miejsce dla każdego lubiącego piękne krajobrazy oraz aktywne spędzanie wolnego czasu. Oczywiście jeziora to raj dla wędkarzy a okoliczne lasy nadają się świetnie do jazdy rowerem lub biegania. W Międzychodzie działa wiele klubów sportowych – m.in. klub MMA, dwa kluby koszykówki oraz tenisa stołowego.
Po wjeździe do miasta od strony Sierakowa w oczy rzuca się podobieństwo Międzychodu do Sierakowa właśnie. Różnicą są jednak całkiem ładnie odnowione kamienice, jakich nie ma w Sierakowie, który ma bardziej letniskowy charakter. Międzychód jest także zdecydowanie bogatszy i widać to na ulicach. Najbardziej jednak widoczną wizytówką bogactwa miasta jest stadion miejski. Nowoczesna pojedyncza trybuna i otoczenie, które miało zagwarantować goszczenie jednej z ekip na Euro 2012. Szatnie, boczne boisko, tereny rekreacyjne dookoła – jak to powiedział sympatyczny pan z trybuny “widać piniondz, nie?”. Całość prezentuje się naprawdę nowocześnie. Przypominało mi Kołobrzeg, oczywiście zachowując skalę, bo mówimy tu tylko o jednej trybunie. Na meczu jest spiker, choć szczerze mówiąc nagłośnienie jest kiepskawe. Nie jestem też delikatnie mówiąc fanem Popka puszczenego przed meczem.
Kilka słów o boisku, bo to ważne. Nie można się do niczego przyczepić. Widać, że miała to być murawa odpowiadająca dowolnej ekipie grającej na Euro. Na trybunie dowiedziałem się, że woda jest pobierana z pobliskiego jeziora a więc bogata w mikroelementy konieczne do prawidłowego wzrostu trawy. Boisko jest równe jak stół, mucha nie siada. Poza tym trawa ma żywy, piękny kolor.
Miejski Ludowy Klub Piłkarski “Warta” w Międzychodzie został założony w 1924 roku. Najwyższym poziomem ligowym w historii klubu jest IV liga, choć już w XXI wieku zdarzyło się Warcie odwiedzić nawet A-klasę. Najważniejsze jednak, że obecnie po ponad 90 latach istnienia klub jest zdecydowanie na fali wznoszącej. Obecny sezon i pierwsze miejsce w IV lidze nie jest przypadkiem. W drużynie gra Karol Gregorek – zawodnik z przeszłością w Amice, Lechu, Arce, Cracovii czy Bełchatowie. Najlepszy strzelcem drużyny i całej ligi z 27 trafieniami jest jednak Bartosz Nowak. Trenerem Warty jest Sławomir Dyzert – dawniej szkoleniowiec m.in. w Amice, Sparcie Szamotuły czy GKS Dopiewo. Drużyna z Międzychodu pod jego wodzą w tym sezonie legitymuje się dorobkiem 22 zwycięstw, 2 remisów i tylko 4 porażek. Bilans bramkowy również doskonały – 75 strzelonych i tylko 25 straconych goli (w obu przypadkach najlepszy w lidze). Warta przed ostatnią kolejką gier była już właściwie na autostradzie do baraży o trzecią ligę, potknęła się jednak boleśnie w Szydłowie i to właśnie w meczu z goniącą ją Iskrą. Po meczu, w którym było czternaście żółtych kartek, jedna czerwona, dwa karne i pięć bramek bardziej zadowoleni byli piłkarze Iskry, którzy wygrali to starcie 3:2. Warta nadal prowadzi w lidze i ma jeszcze trzy punkty przewagi nad drugą Iskrą, ale limit błędów został już wykorzystany.
W dzisiejszym meczu przeciwnikiem Międzychodzian był Gminny Ludowy Klub Sportowy Wysoka. GLKS w tym sezonie jest na dobrej drodze do utrzymania w IV lidze. W listopadzie w Wysokiej było 5:2 dla Warty, ale od tego czasu w obu klubach sporo się zmieniło. Aktualnie GLKS z dorobkiem 37 punktów, bilansem 11-4-13 (bramki 44-56) zajmuje dziesiątą pozycję w lidze. Zespół z Wysokiej nie przegrał też od pięciu spotkań z rzędu! Ostatni raz zdarzyło się to w kwietniu w Kórniku.
Trybuna została praktycznie zapełniona na kilkanaście minut przed meczem. Zgodnie z przewidywaniami mieliśmy nadkomplet. Co ciekawe kibice zgromadzeni po prawej stronie trybuny, w miejscu wyznaczonym dla ewentualnych kibiców gości postanowili dzisiaj dopingować przez cały mecz. Kibice z Wysokiej też byli na meczu – usiedli na dole trybuny. Na stadionie było wiele kobiet, dzieci, przychodziły całe rodziny. Byli radni, lokalni biznesmeni i działacze. Innymi słowy – przekrój społeczny Międzychodu.
Mecz zgodnie z przewidywaniami miał jednostronny przebieg. Warta bardzo szybko zaznaczyła swoją przewagę i po rozegraniu rzutu rożnego Bartosz Nowak wepchnął piłkę do bramki. Było to jego 28 trafienie w tym sezonie. GLKS nie wychodził bardzo długo ze swojej połówki. Bodajże jeden zawodnik (grający z nr 17) był w stanie zagrozić bramce Warty, ale osamotniony był praktycznie bez większych szans. W 25. minucie Warta wykorzystała kolejną sytuację w pierwszej połowie, trzeba jednak przyznać, że mieli jeszcze ze trzy, które też powinni spokojnie wykorzystać. Gola nr 2 strzelił Jarosław Krysiak.
Po strzeleniu dwóch bramek gra Warty trochę “siadła”. Bodajże trener Ulatowski powiedział kiedyś, że 2:0 to najbardziej niebezpieczny wynik. Co ciekawe gol dla gości mógł paść najprędzej po nieporozumieniu bramkarza Warty z własnymi obrońcami. Golkiper Warty najpierw w 35. minucie wybijał tak, że piłka wylądowała pod nogami przeciwnika a potem dał się ograć przed polem i zostawił pustą bramkę. Fatalne błędy, za które jednak nie został skarcony. Panowie na trybunie opowiadali, że dawno nie widzieli tak kiepskiego meczu w jego wykonaniu, podobno na co dzień jest bardziej spokojny w bramce. Sprawiał jednak wrażenie jakby napatrzył się gry Gostomskiego w pamiętnym finale PP w Warszawie. Do przerwy wynik już się nie zmienił.
Druga odsłona meczu rozpoczęła się od akcji na trybunie. Otóż kibice Warty z prawej postanowili odpalić na sektorze świece dymne, które kompletnie zasłoniły gęstym dymem całą widownię. Ostry, ciemny, gryzący dym, który pozostał w moim nosie do końca dnia przetoczył się przez trybunę, ponieważ od pobliskiego jeziora wiał przyjemny lekki wiaterek. Nie było to ostatnie słowo kibiców Warty w dzisiejszym meczu. Ich radość była uzasadniona, gdyż “warciarze” grali jak z nut.
Przy tym zadymieniu nie widziałem trzeciej bramki. Wiem tylko tyle, że głową uderzył Szymon Sawala. Około dziesięć minut później strzelił też gola nr 4! Przy takim prowadzeniu można już było sobie pozwolić na marnowanie szans, ale o poziom ligowy wyżej tych sytuacji już tylu nie będzie. Będą wręcz mecze, w których każda okazja będzie na wagę złota, więc radziłbym popracować nad skutecznością. Zostało około dwudziestu minut do końca gdy Warta w końcu przestała strzelać. Gola nr 5 zdobył ponownie Jarosław Krysiak.
Spiker na stadionie podał wynik zakończonego spotkania w Dopiewie, gdzie GKS przegrał z walczącą korespondencyjnie z Wartą Iskrą Szydłowo. Kibice Warty skwitowali to głośnym śpiewem “Iskra z Szydłowa to mojej dupy połowa!”.
Tymczasem na stadionie w Międzychodzie grała już tylko ekipa przyjezdna. Gospodarze zaciągnęli hamulec ręczny. Sytuacje jakie stwarzał sobie GLKS musiały w końcu zaowocować golem. Udało się około 84. minuty. Sylwester Powalisz oddał bardzo ładny strzał i zaskoczył słabo dziś dysponowanego bramkarza Warty. Kilka minut później nie miał już jednak szans. Prawą stroną popędził Piotr Ginda-Kopeć i zwodem “na prawą” minął bezradnego bramkarza ustalając wynik.
Gole dla GLKS były trochę wypadkową uspokojenia gry przez Wartę, ale trzeba dodać, że goście wykazali się ambitną grą do samego końca. Gospodarze gdy byli już pewni swego mądrze zwolnili, ale nie ustrzegli się błędów. Może była to także po części wina zmienników, którzy w drugiej połowie nie do końca byli w stanie podtrzymać wysoką jakość gry. Pytanie, które stawiali sobie wszyscy podczas tego meczu, skoro już wynik był kwestią rozstrzygniętą – czy Warta będzie w stanie pokonać w barażach Górnika Konin? To pytanie na które bardzo ciężko odpowiedzieć, jedno jednak jest pewne – to będzie świetny pojedynek. Także na trybunach, bo dzisiejszy mecz pokazał, że Warta może liczyć na wsparcie kilkudziesięciu ludzi gotowych w trakcie i po meczu pośpiewać, cieszyć się z piłkarzami a nawet odpalić małe piro. Miła niespodzianka.