Lech Poznań – Wisła Kraków
Puchar Polski – ćwierćfinał
Data: wtorek, 25 październik 2016 20:45
Lokalizacja: Poznań
Ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań a Wisłą Kraków odbył się przy pustych trybunach. To efekt kary nałożonej przez PZPN za zachowanie kibiców podczas finału poprzedniej edycji na Stadionie Narodowym. Pierwszy raz miałem okazję być na meczu pustych trybunach i już wiem, ze był to ostatni raz.
Jedynym plusem takiego meczu był parking, gdyż nigdy (a na Kolejorza mniej lub bardziej regularnie chodzę od 14 lat) nie stanąłem tak blisko stadionu, mianowicie na parkingu, który należy do Fit4Free. Klimatycznie też po ciemku przy cichym stadionie i okolicy wygląda lokomotywa. Tutaj za ten pomysł dla marketingu Lecha wielki plus. Potem jednak, klimat już nie był tak fajny. Ciemno, pusto i głucho, pozamykane bramy…nie zapowiadało się dobrze. Po wejściu na trybunę prasową 25 minut przed meczem miałem wrażenie, że trafiłem na jakiś podwójny trening dzień przed meczem, a nie na mecz o awans do półfinału Pucharu Polski. No ale nic, warunki są jakie są, grać trzeba, oglądać też.
No i właśnie z tym grać, był tego dnia problem. Nie da się ukryć, że pusty stadion odbija się w sporym stopniu na piłkarzach, gdyż nie ma kto w nich wyzwolić ładunku emocji. Nikt nie dopinguje, nikt nie gwiżdże, nikt nie kurwuje na sędziów, nikt nie mówi jakie imię na “ulubieniec” trybun w Poznaniu, czyli Małecki. No i tak oto przepękaliśmy pierwszą połowę, w której generalnie nie działo się NIC. Całe szczęscie nie było tego wieczora jakoś przeraźliwie zimno, więc zgrzytać zębami można było tylko na grę i poziom emocji. W przerwie jednak jak zawsze, nie ważne, czy stadion pełen czy pusty odbyła się żurnalistyczna popijawa ciepłej kawy, zakąszanej ogórasem, chlebem i zupą.
Po przerwie mecz jakby trochę nabrał kolorów, zaczeły się nawet jakieś starcia, słowne utarczki, a pierwsi bramkę zdobyli Wiślacy, a konkretnie Paweł Brożek. Kolejorz wyrównał kwadrans przed końcem po trafieniu wprowadzonego w drugiej połowie Dawida Kownackiego. Jak się okazało, gol padł z dość wyraźnego spalonego, także los szybko oddał Lechowi to co zabrał parę dni temu w Warszawie. Do końca meczu nie wydarzyło się już nic szczególnego i spotkanie zakończyło się remisem 1-1. Wynik to przed rewanżem w Krakowie, dla Lecha nienajlepszy ale oczywiście szans to na awans nie odbiera. Gorzej niż szanse, wyglada ostatnio gra Lecha. U trenera Bjelicy wyszedł na początku efekt nowej miotły, ale od paru spotkań, gra nie nastraja optymistycznie i coś musi sie szybko zmienić, tymbardziej, ze tabela ligowa jest mocno płaska w tym sezonie.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Obok mnie na meczu siedział skaut z tureckiej Kasimpasy. Z tego co udało mi się wychwycić obserwował kilku graczy, ale szczególny nacisk kładł na Macieja Makuszewskiego i Jana Bednarka. Stadion opuściłem dość szybko, chociaż był z tym lekki problem i trzeba było zrobić tzw. obchód, bo bramy były pozamykane, ale udało się. Wiem już na pewno, że jeśli kiedykolwiek znowu dojdzie w Poznaniu do meczu bez kibiców, to ja się na ten mecz też nie wybiorę. Zdecydowanie lepiej niż nawet 100 dziennikarzy w jednym miejscu wygląda 15-20 loklanych kibiców gdzieś w Brzeźnie czy Ptaszkowie.
zdjęcia z “gry” wykonał Adam Piechowiak