LKS Kicin – LKS Lipa
B-klasa
Grupa: Poznań I
Ilość widzów: ok. 30
Data: sobota, 21 kwiecień 2018 13:00
Lokalizacja: Kicin
W sobotnim starciu dwóch LKS-ów miejscowy Kicin mierzył się z Lipą.
LKS Kicin, który całą wiosnę będzie grać na swoim boisku na razie na nim tylko wygrywa, a tydzień temu Wełnianka Kiszkowo na spotkanie nie dojechała, więc na koncie gospodarzy zapisano trzy punkty walkowerem. Goście z Lipy mieli w tym sezonie bić się o awans, ale mocno niestabilna forma raczej nie daje na to za dużych szans.
Mecz zaczął się zdecydowanie lepiej dla gospodarzy, bo już w 8 minucie po dośrodkowaniu z lewej strony piłkę do bramki skierował Jakub Ciszyk. Szybko jednak w tym meczu doszło do rzeczy nieprzyjemnych. Z daleka wyglądało na to, że na boisku doszło do wymiany kopniaków pomiędzy dwoma zawodnikami. Rzeczywistość jest jednak trochę inna, bo kapitan gospodarzy Jacek Szlandrowicz prawdopodobnie zasadził graczowi Lipy – Sebastianowi Vokounowi lufę w twarz. Inna sprawa jest taka, że wszystko na to wskazuje, że zasłużył sobie na to niewyparzonym językiem, a nie każdy pozwoli sobie na głupie komentarze pod swoim adresem. Nie da się ukryć, że obaj panowie mocno i chyba niepotrzebnie się zagotowali. Nie ogarnął tej sytuacji za dobrze sędzia Sipura wraz z asystentami, a jeden z nich był kluczowy bo widział tą sytuację bardzo dobrze, podczas gdy reszta przebywała na drugiej połowie boiska. Gracz z Lipy dostał za to wydarzenie czerwoną kartkę, a kapitan Kicina żółtą. Wydaje się, że dla obu mecz w tym momencie powinien się zakończyć. Jasne było, że od tego momentu na boisku i poza nim spokoju już nie będzie. Gracze z Lipy jednak nie poddawali się i w 25 minucie zdobyli bramkę, która nie została uznana. Trzy minuty później nie było już wątpliwości. Faul bramkarza gospodarzy w polu karnym na gola zamienił Patryk Złoch i zrobiło się 1:1. W końcówce pierwszej połowy goście mieli jeszcze dwie dobre sytuacje, ale zakończyły się one tylko rożnymi.
Początek drugiej połowy był trochę spokojniejszy niż pierwsza część, ale wszystko pękło w 60 minucie. Najpierw mocno poturbowany został bramkarz gości, a chwilę później jeden z zawodników Lipy przez bramkarza gospodarzy. Nie wytrzymała tego ławka rezerwowych, z której usunięty został kierownik LKS Lipa, a trener wdał się w długą, nieprzyjemną pyskówkę z sędzią. Nie będziemy do końca rozstrzygać po czyjej stronie leży racja, ale to, że LKS Kicin skończył ten mecz w pełnym składzie to chyba kiepska decyzja sędziego Sipury, który nie ogarniał tego co się na boisku działo. Po tym wszystkim w końcu przewagę zadownika zaczęli wykorzystywać gospodarze. W 71 minucie jeden ze strzałów zakończył się rzutem rożnym, a chwilę potem na 2:1 strzelił Krystian Schreiber. Ten sam zawodnik w 85 minucie podwyższył na 3:1 i ustalił tym golem wynik spotkania.
LKS Kicin może się więc cieszyć z kolejnego zwycięstwa, ale naprawdę mamy nadzieję, że podobne akcje nie będą sie już pojawiały na boiskach. Rozumiemy, że każdy ma swój próg i emocje, ale pamietajmy, że gramy w piłkę nożną i to na poziomie amatorskim póki co na najniższym jego poziomie. Wzajemne wyzywanie się, pranie po twarzach, czy kopy to nie jest coś co chcemy oglądać. Jeśli dodamy do tego sędziego, który ma problemy z ogarnianiem sytuacji to dostajemy to co w sobotę w Kicinie. Zdecydowanie bardziej wolimy oglądać ładne bramki!
LKS Kicin za tydzień mierzyć będzie sie z Meblorzem Swarzędz i patrząc na to jak charakterna to ekipa i z liczną rzesza kibiców to już dziś szykuje się mecz podwyższonego ryzyka, ktory jednak mamy nadzieję, rozstrzygnie się w sportowej walce na boisku oraz w pojedynku na oprawy i racowiska na trybunach. LKS Lipa jedzie na mecz do Kiszkowa i będzie szukać odbicia się w górę tabeli.
LKS Kicin – LKS Lipa 3:1 (1:1)
Jakub Ciszyk 8′, Krystian Schreiber 72′, 85′- Patryk Złoch 28′ karny
fot. Irek Pindral