Lider Szczytniki Czerniejewskie – Meblorz Swarzędz
B-klasa
Grupa: Poznań I
Ilość widzów: ok. 50
Data: sobota, 14 kwiecień 2018 16:00
Lokalizacja: Żydowo
Meblorz po ostatnim zwycięstwie z Jadwiżańskim KS Poznań wrócił na fotel lidera i nie ma zamiaru go nikomu oddawać. Terminarz ułożył się tak, że po meczu z ostatnią drużyną w tabeli przyszedł mecz z przedostatnią ekipą.
I niby wszystko na papierze wyglądało klarownie, faworytem mieli być swarzędzanie, a mecz miał być łatwy i przyjemny. Z drugiej strony, Meblorz dobrze zna boisko w Żydowie i nie ma stamtąd dobrych wspomnień. W swojej historii pięciokrotnie grali na boisku Fary Pelikana i nigdy nie wygrali! Ba, udało im się strzelić tylko jedną bramkę – w rundzie jesiennej obecnego sezonu. Tym razem rywal inny, ale nie z tych którzy nie potrafią postawić się u siebie. Najdotkliwiej przekonali się o tym zawodnicy z Owińsk, którzy przegrali tutaj 1:2. Meblorz jesienią pokonał Lidera 7:0. Jak poszło tym razem? Zapraszam do lektury.
Boisko w Żydowie to jedno z najgorszych klepisk na jakich byłem. Ciężko znaleźć tam kawałek prostej murawy, a pole karne to prawdziwe wzgórza i doliny. Drużyny, które grają technicznie, lub przynajmniej próbują, muszą w tym miejscu zmienić styl. Inaczej mogą się rozczarować.
Od pierwszego gwizdka gospodarze postawili na wysoki pressing. Nie trwał on długo, Meblorze szybko zorientowali się o co chodzi i grali piłkę za obrońców Lidera. Tam atakowali zawodnicy z drugiej linii, przez co swarzędzanie unikali spalonych. Z czasem chyba zaczęło to denerwować sędziego asystenta i z nudów podnosił chorągiewkę. Bardzo aktywni byli skrzydłowi ze Swarzędza, którzy już w 2 minucie mieli świetną okazję. Lewą stroną boiska ruszył Bartosz Wrębiak. Kiedy znalazł się przed bramkarzem uznał, że jeśli poda do kolegi z drużyny, ten nie będzie miał trudności z wykończeniem. Na każdym innym boisku piłka wylądowałaby w siatce, tutaj zanim dotarła do nogi zawodnika Meblorza odbiła się od kępy, przez co ciężko nazwać to strzałem. Ta sama para skrzydłowych chwilę później stworzyła kolejną dobrą akcję. Tym razem piłkę dośrodkował Piotr Mikołajczak, a uderzał Bartosz Wrębiak. Piłka jednak odbiła się od poprzeczki i nadal mieliśmy 0:0. Mecz robił się coraz ostrzejszy. Sędzia często używał gwizdka, czasami aż za często. Zaczęły pojawiać się również kartki. Niektóre były za zwrócenie uwagi na pracę arbitra, inne za faule. W niektórych sytuacjach zastanawiałem się, czy oglądamy ten sam mecz. W konsekwencji dwóch żółtych kartoników boisko musiał opuścić jeden z zawodników gości, co zaogniło sytuację na boisku i trybunach. Po kolejnych rozmowach sędzia uznał, że „to tylko B-klasa”. Lider, grając w przewadze wciąż nie mógł przedostać się pod bramkę Meblorza. W pierwszej połowie oddali jeden strzał, o którym można było szybko zapomnieć.
Po przerwie na boisku zameldował się najlepszy strzelec swarzędzan – Wojtek Niklaus. Napastnik Meblorza nie potrzebował dużo czasu żeby wyprowadzić drużynę na prowadzenie. Zrobił to już w 50 minucie. Gospodarze usiłowali strzelić wyrównującą bramkę, ale ciężko napisać coś pozytywnego o ich próbach. Zwykle były to piłki, które były blokowane przez obrońców, lub strzały zbyt niecelne żeby zagrozić bramce gości. Po godzinie gry zainteresowałem się tym co dzieje się na trybunach. Stamtąd wybiegło dwóch kibiców Meblorza, którzy z racami w ręce przebiegli po bieżni dookoła boiska. Jak się okazało, byli to nowi wyjazdowicze ekipy ze Swarzędza. Liczyłem, że mecz jeszcze się rozkręci. Gospodarze jakby nie wierzyli, że można strzelić na 1:1, goście natomiast nie ustawali w atakach. W 69 minucie po faulu na 20 metrze piłkę ustawił Damian Szmalc. Pomocnik Meblorz niczym Leo Messi uderzył w samo okienko bramki Lidera. Bramkarz nawet nie drgnął. Po tym golu zawodnicy ze Szczytnik Czerniejewskich chyba zaczęli opadać z sił. Swarzędzanie, mimo że grali w 10, strzelali dalej. W ostatnim kwadransie gry do bramki trafiali jeszcze: Kacper Sobota, Patryk Kucharski i ponownie Wojtek Niklaus. Mecz, który kibice pewnie szybko zapomną zakończył się pięciobramkowym zwycięstwem Meblorza.
Liderowi nie udało się sprawić niespodzianki jak w spotkaniu z Błękitnymi Owińska. Meblorz przyjechał po trzy punkty i je zdobył. Po pierwszej połowie można było drżeć o wynik, ale wszystko skończyło się dla gości dobrze. Warta zapamiętania będzie na pewno bramka Damiana Szmalca. Z tych negatywnych rzeczy – postawa sędziego. Po meczu arbiter przeprosił kilku zawodników. Wiedział, że czerwona kartka była niesłuszna (a przynajmniej jedna z żółtych kartek). Dobrze, że chociaż potrafił przyznać się do błędu, bo gdyby nie miał samokrytyki, pewnie na lata zostałby w tej „tylko B-klasie”.
Fot. Magdalena Hetmańczyk