Spieszmy się kochać kluby, tak szybko odchodzą…
Gdyby luźno zerknąć w tabele ligowe naszego regionu można by dojść do wniosku, że piłka na poziomie centralnym czy w ramach WZPN jest reprezentowana praktycznie w każdym miejscu na wielkopolskiej mapie. I fakt, klubów jest naprawdę dużo, o czym świadczą chociażby cztery grupy na poziomie B-klasy…jednak jak mocniej wgłębić się w temat to łatwo dojść do wniosku, że tych klubów mogło i powinno być jeszcze więcej. Na przestrzeni ostatnich lat mieliśmy kilkanaście (lekko licząc) klubów, które nagle przestawały istnieć, a szkoda. Przyjrzyjmy się temu zjawisku w kilku klubach, a jeśli po tym artykule choć jeden z wymienionych wróci do żywych to będziemy przeszczęśliwi.
Rakieta Biedrusko – klub z gminy Suchy Las założony w roku 1999. W sezonie 2004/2005 uzyskał awans do A-klasy i…tu zaczęły się schody. Przede wszystkim ważne jest to, że boisko w Biedrusku zlokalizowane jest na terenie wojskowym. Mieszkańcy Biedruska i okolicznych miejscowości nie raz nie dwa skracali sobie drogę do domu chodząc lub nawet jeżdżąc przez teren jednostki. W końcu wojsko zaczęło się buntować, i niezbyt na rękę była im gra klubu przy coraz większej publice na ich terenie. Chcąc, nie chcąc Rakieta swój interes przeniosła do Rokietnicy. Rokita Rokietnica sezon 2004/2005 zakończyła spadkiem z hukiem do B-klasy. W wyniku “fuzji” jednak Rokita kolejny sezon zaczęła ponownie w A-klasie, a trzon zespołu tworzyli właśnie zawodnicy z Biedruska. O ile temat fuzji to może nie nic nowego na mapie nawe całej Polski, ale w lokalnych rozgrywkach warto wziąć pod uwagę jeszcze jeden aspekt. Mianowicie Rakieta Biedrusko na swoją grę dostawała kasę z gminy Suchy Las. Jak wiadomo dotacje przyznawane są na dany rok kalendarzowy, a nowy sezon zaczyna się w połowie roku. Jak wiadomo Rokietnica nie należy do gminy Suchy Las. Według litery prawa kasa za te pół roku powinna wrócić do gminy. Jak myślicie, wróciła? 🙂 Rokita do dziś gra w najlepsze, a piłki nożnej w Biedrusku nie ma i wielka szkoda. Tak się składa, że 1-2 razy w miesiącu przejeżdżam koło tego boiska i naprawdę żal, że w takim miejscu, gdzie jest naprawdę sporo terenu nie ma drużyny. Może teraz komuś zapali się lampka i uda się przywrócić Rakietę Biedrusko do żywych.
LKS Kicin – klub, który tworzyła naprawdę zgrana paczka ludzi, dających się za siebie pokroić. Po sezonie 2007/2008 LKS Kicin awansował do A-klasy. Motywacja i atmosfera w zespole była wtedy wyśmienita na tyle, że treningi odbywały się nawet cztery razy w tygodniu co na standardy tej ligi było/jest naprawdę wyczynem. Dwa razy zespół był nawet całkiem blisko awansu do okręgówki, ale z sezonu na sezon lokowali się coraz niżej. Wszystko to dlatego, ze kadra Kicina była dość wąska. Tak naprawdę grało ciągle 14-16 zawodników. Oczywiście pojawiali się nowi, młodzi, ale nie potrafili się długo utrzymać w zespole i to nie tyle co z powodu umiejęstności, a dlatego że grupa była dość hermetyczna i nowi niekoniecznie potrafili się w niej odnaleźć. Efektem tego wszytskiego było to, że w pewnym momencie kadra zespołu to w 80% byli gracze po 30-tce, którzy raz że już wolniej się regenerowali, dwa do rezygnacji niektórych zmusiły obowiązki rodzinne i tak to wszystko powoli upadało. Jeśli dodamy do tego, że coraz mniejsza była także kasa z Gminy Czerwonak, problemy z dogadaniem się co do własności i opłat za boisko, i to, że w sezonie 2014/2015 drużyna sportowo spadła do B-klasy to musiało się to skończyć rozwiązaniem zespołu. Na sam koniec już po prostu zawodnicy wychodzili tylko na mecze, bez treningów co musiało się kończyć porażkami. Niemniej ta historia raczej w swoim czasie skończy się happy-endem. Zarząd klubu ciągle istnieje, udało się nawet poszukać inwestora, który sfinansuje budowę dwóch boisk, budynków klubowych i oświetlenia. Boiska będą z trawą naturalną i mają być swoistą wizytówką Kicina i gminy. Jest naprawdę duża szansa, że w roku 2017 klub zostanie reaktywowany na nowo jako drużyna seniorów, i wróci do rozgrywek pod egidą WZPN.
Kasztelania Dominowo – klub założony w roku 1982. Od samego początku grywali na różnych poziomach rozgrykwowych od C-klasy do A-klasy i aż do roku 2003 nie było żadnych problemów, wręcz były nawet lata, gdy w klubie płaciło się zawodnikom. W rzeczonym roku 2003, gdy z funkcji prezesa klubu zrezygnował Andrzej Ochowiak klub zaczął popadać w problemy. Pojawiły się braki kadrowe, ciężko było sklecić kadrę na mecz, a w dodatku nowy zarząd wszedł jeszcze w konflikt z gminą, która zaczęła odcinać klub od finansowania. Jakoś dotrwano do końca sezonu 2004/2005 w B-klasie, ale klub zajął bezapelacyjnie ostatnie miejsce zdobywając “aż” 6 punktów w 22 meczach przy bilansie bramkowym 24-90 i potem podjęto decyzję o wycofaniu klubu ze struktur WZPN. W roku 2009 reaktywowano klub, ale od tego czasu gra on już tylko w rozgrywkach średzkiej ligi gminnej. Co jakiś czas ktoś wypada z pomysłem aby zgłosić klub ponownie do B-klasy, ale gdy przychodzi do sfinansowania tego to temat momentalnie się urywa.
Ogrol Wojnowice – klub założony w roku 2002 przez lokalnego rekina biznesu (właściciela sortowni śmieci w Opalenicy). Plany od początku były naprawdę ambitne. Klub w pierwszym roku istnienia w cuglach wygrał B-klasę, potem parę lat twardo trzymał się środka tabeli w A-klasie, aż w końcu w sezonie 2008/2009 wygrali “aż” jedno spotkanie w całym sezonie i spadli z powrotem do B-klasy. Przez następna trzy lata grali na zmianę w A i B-klasie, ale fakt był taki, że drużyna zaczęła się “rozchodzić”. Zaczęło brakować ludzi, czasami nawet w tygodniu nie odbywały się żadne treningi i wszystko to zaczęło wyglądać marnie. Warto zauważyć jedną dość istotną kwestię. Ogrol swoje domowe mecze rozgrywał w oddalonym o 10 km Sielinku, gdyż boisko w Wojnowicach zlokalizowane przy kościele nie spełniało absolutnie żadnych wymagań. W Sielinku za to zupełnie na odwrót, gdyż boisko jest wymiarów niemalże lotniska. Po sezonie 2011/2012 zmienił się zarząd klubu i zespół całkowicie przeniesiono do Sielinka i od tego czasu klub występuje pod nazwą Ogrol Sielinko. W minionym sezonie Ogrol awansował do A-klasy i w trwającym obecnie walczy aby ponownie po roku nie wrócić do najniższej klasy rozgrywkowej. Na reaktywację klubu z Wojnowic i przebudowę boiska aby dało się na nim grać się nie zanosi.
Bola 06 Poznań – jak sama nazwa wskazuje klub założono w roku 2006. Przez cały swój żywot nie wyskoczył z B-klasy, ba w tabelach szukać klubu należy zdecydowanie w dole. Paradoksalnie, najlepszym sezonem Boli był sezon 2013/2014 w którym zajęli 7 miejsce po czym…klub przestał istnieć. Pytanie więc, czemu to wszystko się kolokwialnie mówiąc “rypło”, i Bola nie fukncjonuje chociażby jak Odlew Poznań, który też poza B-klasę nie wychodzi, ale jest szerokie grono osób, które nie pozwoli temu klubowi umrzeć. Z zeznań jednego z zawodników winnym całej sytuacji był zarząd klubu, który nie potrafił tego wszystkiego dobrze ogarnąć. na treningi Boli chodziło naprawdę dużo osób i problemów z frekwencją nie notowano. Gorzej, że gdy przychodziło do meczów to często skład był wciąż taki sam, niekoniecznie składający się z najlepszych graczy. Łatwo się domyślić, że sporo osób to zniechęcało, gdyż oczywiście za możliwośc trenowania trzeba było płacić składki, i wielu chłopaków nie było zadowolonych, że są dobrzi tylko i wyłącznie jeśli chodzi o kasę, a szans na grę nie ma żadnych. Na koniec rzeczywiście był już problem z uzbieraniem składu i po sezonie 2013/2014 klub zniknął z mapy i szans na jego reaktywację nie ma żadnych.
Jest jeszcze kilka naprawdę świeżych przykładów klubów, które ze względu po prostu na brak finansów zmuszone były zrezygnować z gry. Wspomnieć należy chociażby o Lechicie Kłecko, Dyskobolii Grodzisk, Gromie Wolsztyn. Parę lat wcześniej za to z gry wycofały się takie ekipy jak Błękitni Owińska (odszedł główny sponsor i kasa nagle się skończyła), Orkan Działyń (także zaczęły pojawiać się pustki w kasie, a gracze pouciekali do wyższych lig), czy Świt Piotrowo (podobnie jak w Owińskach, gdy tylko główny darczyńca zwinął manatki, tak samo szybko Świt z poważnej nawet czwartoligowej ekipy przepadł zupełnie).
Niestety pogłoski o “śmierci” kolejnych klubów trafiają do nas co chwilę, pewnie kilka z nich da radę pociągnąć jeszcze jakiś czas, a niektóre pewnie skończą swój żywot (oby tylko czasowo).
Czy jest coś co możemy zrobić aby tak się nie działo? Raczej niestety nie. Umówmy się, cały czas mówimy tutaj o sporcie amatorskim, dopóki są chęci i pieniądze to wszystko jest fajnie, ale kiedy zaczyna brakować jednej z tych rzeczy, a nie daj Bóg obu to robi się poważny problem, praktycznie niemożliwy do przeskocznia. Życie toczy się dalej, jedni rezygnują z gry całkowicie, inni znajdują kolejne kluby i tak to się kręci. Mamy jednak głęboką wiarę w to, że klubów na naszej mapie będzie przybywać, a nie ubywać!
dziękuję wszystkim, którzy bezinteresownie pomogli w zebraniu tych informacji!