Zieloni Gaj Mały – Warta Sieraków
A-klasa
Grupa: Poznań II
Ilość widzów: około 70
Data: niedziela, 16 październik 2016 14:30
Lokalizacja: Gaj Mały
Gaj Mały to niewielka wieś licząca około 800 osób. Boisko jest łatwo zlokalizować, bo prowadzi do niego z głównej drogi kierunkowskaz. Co ciekawe boisko jest częścią większego kompleksu, w którym znajduje się także sala na której tego dnia odbywało się jakieś przyjęcie,a sam budynek klubowy jest nowy i naprawdę nie ma się tu czego wstydzić.
Zieloni to tegoroczny beniaminek, którego celem jest utrzymanie na tym poziomie i póki co wyniki nie są zbyt dobre, a spadkowicz z Sierakowa, który ma swoje problemy miał być dobrym punktem odniesenia na co stać Zielonych w tym sezonie.
Wszystko zaczęło się bardzo dziwnie. Sędzia, mimo, że start meczu opóźniono o 10 minut, wyprowadził na murawę tylko ośmiu zawodników Warty Sieraków. Kolejni piłkarze w tym czasie parkowali już jednak na, swoją drogą, dość zatłoczonym parkingu i po kilku minutach meczu graliśmy już 11 na 11.
Widać jednak było, że spóźnialscy nie zdążyli omówić z trenerem taktyki, bo cały początek spotkania został zdominowany przez Zielonych. W 40 minucie Marcin Pujanek, jak się później okazało, najlepszy piłkarz meczu, wykorzystał błąd obrońcy, a sędzia wytrzymał ciśnienie i pozwolił grać dalej (wcześniej obrońca Warty zagrał piłkę ręką przed polem karnym). Pujanek oddał strzał, a potem dopadł do wyplutej piłki, położył identycznym zwodem obrońcę, a potem bramkarza i wcisnął piłkę do bramki.
Przykre zdarzenie miało miejsce w samej końcówce pierwszej połowy. Jeden z zawodników gospodarzy, z numerem 16, doznał poważnej kontuzji. Chodziło o uszkodzone wcześniej więzadło poboczne w kolanie. Piłkarz potrzebował będzie teraz ogromnego wsparcia, by wrócić do gry. Możliwe, że nie nastąpi to wcześniej, niż przed rundą wiosenną. Kibicujemy i życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia.
W drugiej połowie Warta zabrała inicjatywę gospodarzom. Jeśli Zieloni próbowali, to tylko za sprawą Pujanka, który był blisko choćby w 51 minucie. Piłka minęła wtedy lewy słupek bramki gości o kilkadziesiąt centymetrów. Sierakowska drużyna atakowała, zamykając gospodarzy całkowicie na własnej połowie. W 54 minucie udało się jeszcze uniknąć kary za bierną postawę, kiedy zawodnik z numerem 11 przestrzelił z kilku metrów. W 75 minucie stoper Warty doprowadził jednak do wyrównania po mocnym, płaskim strzale zza pola karnego.
Od tego momentu Zieloni prawie nie dotykali piłki, Warta grała dobrze i kwestią do rozstrzygnięcia było, czy gospodarze przetrwają to szaleństwo i zostawią u siebie jeden punkt, czy ostatecznie przegrają. Tymczasem od 85 minuty goście zaczęli tracić impet a zawodnicy z Gaju Małego robili się coraz odważniejsi. W każdej ich akcji pojawiało się jedno nazwisko – Pujanek. W 89 minucie po dalekim wybiciu i zgraniu piłki przez jednego z kolegów, profesor znalazł się w sytuacji sam na sam i mimo, że na plecach miał obrońcę oddał, a jakże, profesorski strzał, zapewniając Zielonym trzy punkty. Po tym golu cała niemal drużyna świętowała ze swoimi kibicami, którzy przez cały mecz wspierali swoich graczy.
Gaj Mały był tego dnia równorzędnym rywalem dla teoretycznie lepszego Sierakowa. Ci drudzy nie mieli jednak w składzie piłkarskiego profesora Marcina Pujanka. Nie mają też więc ani jednego punktu.