LKS Lipa – Las Puszczykowo
B-klasa
Grupa: Poznań II
Ilość widzów: 50-60
Data: niedziela, 15 maj 2016 13:00
Lokalizacja: Lipa
Lipa to średniej wielkości wieś znajdująca się tuż za Obornikami jadąc z Poznania. Obiekt miejscowego LKS-u to jeden z najdalej wysuniętych na północ obiektów w drugiej grupie poznańskiej b-klasy. Wybrałem się tam w niedzielne przedpołudnie na pojedynek LKS-u z Lasem Puszczykowo.
LKS Lipa przed meczem zajmował czwarte miejsce, miał 28 punktów i bilans 8-4-2. 42 bramki strzelone dawały trzeci atak w lidze, 23 stracone przekładały się na trzecią obronę. Trwającą passą LKS-u były remisy – aż trzy z rzędu, nie przegrali z kolei od pięciu kolejek (sześciu licząc pauzę).
Las Puszczykowo do samego końca będzie walczył o awans. Aktualnie zajmował trzecie miejsce z 32 pkt. Bilans 10-2-1, bramki 43-14 dawały czwarty atak i najlepszą obronę w lidze. W przypadku porażki w Lipie, mógł to być koniec marzeń o awansie dla Lasu. Ostatnie mecze to dwie wygrane, kolejka pauzy i przełożone spotkanie z Okoniem Sapowice.
Okolice za Obornikami a w szczególności las znajdujący się w najbliższej odległości wsi Lipa to doskonałe miejsce dla grzybiarzy. Mogę z czystym sumieniem polecić, jeżdże tam od wielu lat. Jeśli ktoś nie przepada za grzybami, to można tam oczywiście iść na spacer, okolice są bardzo malownicze.
Do Lipy wjeżdża się praktycznie z DK11 – początek wsi znajduje się dość blisko drogi, ale samo boisko trochę dalej. Remiza strażacka, świetlica, sklep spożywczy a za nimi boisko. No właśnie – boisko. Piękna, równa jak stół płyta boiska to wizytówka Lipy. Albo we wsi mieszka jakiś emerytowany specjalista od trawy, może ogrodnik-pasjonat, albo trawa rośnie tu na wyjątkowo żyznej glebie. W każdym razie boisko jest po prostu idealne. Mam jedną teorię na ten temat – może bliskość remizy strażackiej wpływa na to, że można po prostu bez problemów podlewać trawę i przez to ma dobre warunki do wzrostu? Kiedyś podczas rozmowy z jednym z prezesów w A-klasie dowiedzieliśmy się, że utrzymanie boiska to spora część budżetu klubowego. Szatnie klubowe znajdują się w tym samym budynku co świetlica, tuż obok remizy. Jeszcze jedna ważna informacja – boisko nie jest zupełnie osłonięte od wiatru, więc w taki dzień jak dzisiaj wiatr potrafi płatać figle.
Mecz od pierwszych minut był wyrównany. Trochę bardziej zdecydowanie zaatakowali gospodarze, ale regularnie nadziewali się na pułapki ofsajdowe zastawiane przez Las. Gdy gra trochę się wyrównała, to goście mieli lepsze okazje po rozklepaniu obrony, ale bramkarz LKS był póki co nie do pokonania. Doszło w końcu do tego, że obronił w pięknym stylu sam na sam! Niestety dla niego, było to preludium do właściwego, skutecznego tym razem ataku. Około 23. minuty akcję wykończył strzałem Dominik Skorczyk.
Tego właśnie brakowało LKS-owi – strzału. Celnego uderzenia na bramkę Lasu. O ile udawało się w dużych fragmentach gry zdominować środek pola, udało się podejść pod pole karne, to potem zawodziły już seryjnie – celność i szybkość w ustawieniu. Piłki lądowały więc gdzieś na autach, lub kończyło się na spalonych.
Mecz przebiegał wg pewnego schematu : wyrównana gra – ataki gospodarzy – sam-na-sam gości – znów ataki gospodarzy – gol dla gości. Pod koniec pierwszej połowy znów było tak samo! Znów świetną obroną wykazał się bramkarz z Lipy ale chwilę później stracił bramkę, przy której nie miał nic do powiedzenia. Gola zdobył Marcin Stelmach.
Prowadzenie gości zasłużone, bo jak wszyscy wiemy i co przypomniał trener LKS-u – “żeby była bramka, to muszą być strzały!”. Wchodzić z piłką do bramki, to może próbować FC Barcelona.
W drugiej połowie miało się potwierdzić, że najlepszym zawodnikiem w drużynie z Lipy był bramkarz. Dwoił się i troił, żeby tylko nie stracić kolejnego gola i dać szansę dla kolegów na złapanie kontaktu z ekipą z Puszczykowa. Nic z tego jednak. Co może zrobić bramkarz w sytuacji, gdy jest zostawiany z jednym obrońcą przeciwko dwóm napastnikom? Może obronić i znów to zrobił, ale w sytuacji z 64. minuty był bez szans. Akcję wykończył Kacper Poźniak.
Gdy gospodarze nie mieli już nic do stracenia, nie pilnowali już tyłów mogli zagrać z większym luzem. Na przeszkodzie jednak stanęła pogoda. Przez cały dzień nad boiskiem przechodziły chmury, ale na szczęście nie padało. Druga połowa jednak w większej części upłynęła w towarzystwie naprawdę sporej wichury! Wyglądało to tak, jakby w każdej chwili mogły spaść niesamowite ilości deszczu, nie dziwne więc, że większość kibiców zwinęła się do domu. Co ciekawe deszcz jednak nie spadł, ale z pobliskiego pola zawiało taką ilość piasku, że widoczność była naprawdę mocno ograniczona. Piłkarze zamulali więc niemiłosiernie i na placu gdy nie działo się absolutnie nic ciekawego.
Dopiero pod koniec meczu wichura ustała a LKS zamknął drużynę z Puszczykowa na dłuższy czas w ich polu karnym. Seria rzutów rożnych skończyła się w końcu dobrym mocnym strzałem głową, który niestety wylądował na słupku! Dobitka była jednak bezbłędna. 1:3! Na więcej w tym meczu nie starczyło gospodarzom sił. Mogą mówić o szczęściu i dziękować bramkarzowi, że nie stracili więcej goli. Przegrali to starcie zasłużenie, bez dwóch zdań. Po tym meczu nie liczą się już praktycznie w walce o awans do A-klasy.
Las Puszczykowo po tym spotkaniu urasta na jednego z głównych faworytów do awansu do A-klasy, zwłaszcza, że mają jeszcze zaległe spotkanie z Okoniem Sapowice. Odbędzie się ono kilka dni przed decydującą o awansie kolejką. Jedno jest pewne – w B-klasie będzie jeszcze ciekawie!