Sparta Oborniki – Lubuszanin Trzcianka
IV liga
Grupa: Wielkopolska – północ
Ilość widzów: około 70
Data: sobota, 12 marzec 2016 15:00
Lokalizacja: Oborniki
Czas na inaugurację rundy wiosennej w IV lidze! Oborniki to miasto leżące w miejscu w którym rzeka Wełna wpada do Warty – około trzydziestu kilometrów na północ od Poznania. Oborniki są często odwiedzane w drodze na Kołobrzeg, przez miasto przechodzi linia kolejowa oraz droga krajowa nr 11. Miasto całkiem nieźle wypada sportowo, na billboardach przy wjeździe do miasta są reklamy m.in. toru motocrossowego, który jest popularnym miejscem zawodów w okolicy. W Obornikach znajduje się dość ciekawie położony rynek miejski i wiele pięknych, zabytkowych budynków. Dojazd od rynku do stadionu Sparty prowadzi przez most o częściowo drewnianej konstrukcji, trzeba przyznać, że nieczęsto spotyka się konstrukcje tego typu w dobrym stanie.
Stadion Sparty znajduje się troszeczkę na uboczu, zarówno od drogi przez miasto jak i samego centrum Obornik. Z okolic płyty boiska mamy całkiem przyjemny widok na otaczające okolicę wzgórza, które muszą się pięknie prezentować latem. Budynki klubowe są utrzymane właściwie bez zastrzeżeń. Boisko główne ma dwie trybuny – na jednej z nich dodatkowo znajduje się kabina prezentera zawodów. W kompleksie Obornickiego Centrum Sportu znajdują się także – orlik oraz plac zabaw. W ciepłe, letnie dni to miejsce z pewnością tętni życiem. Mamy jednak nadal zimę i także dzisiaj aura nie była dla nas do końca łaskawa. Na początku mojego pobytu w Obornikach padał deszcz, na szczęście przed samym meczem przestał. Nadal jednak było dość chłodno.
Goście w dzisiejszym spotkaniu – Lubuszanin Trzcianka, przed meczem mieli 38 punktów przy bilansie 41-14 (trzeci atak ligi, najlepsza obrona) i zajmowali trzecie miejsce w tabeli.
Gospodarze z kolei – 24 punkty, bilans 15-16 (trzeci najgorszy atak, trzecia najlepsza obrona) i szóste miejsce.
Piłkarze Lubuszanina Trzcianka wyszli na dzisiejszy mecz w okolicznościowych koszulkach upemiętniających tragicznie zmarłego kolegę. Zawiesili też obok ławki rezerwowych transparent z jego nazwiskiem. Według słów spikera zawodów mijał dzisiaj dokładnie rok od tragicznego wypadku.
Pomimo dość chłodnego i deszczowego dnia, na stadionie przy Objezierskiej 2 zjawiło się dzisiaj dość sporo widzów – w porywach było ponad 70 osób. Kiepska aura oraz fakt, że był to pierwszy mecz po przerwie zimowej zwiastowało jedno – to może być dobry mecz, bo żadnemu z zawodników nie będzie w smak stanie na boisku, będą chcieli biegać, żeby się rozgrzać. Tak przynajmniej twierdził starszy pan, który na tym stadionie pojawia się zawsze, gdy gra Sparta.
Pierwsze minuty zdawały się potwierdzać jego słowa. Z dużym impetem zaatakowali gospodarze, i już po trzech minutach mogli cieszyć się z prowadzenia, gdyż seria główek w wykonaniu obrońców Lubuszanina zmyliła bramkarza, który nie zdołał złapać lecącej do bramki piłki! 1-0!
Goście próbowali odpowiedzieć i chwilę później mogli wyrównać, jednak w sytuacji sam na sam lepszy był bramkarz Sparty – Jacek Wosicki.
Po kilku minutach było już jasne, że ten atak Lubuszanina był tylko incydentem, to Sparta zdominowała pierwszą część spotkania. Po około trzydziestu minutach było już 2:0! Świetną akcję Mikołaja Panowicza wykończył Dajan Nowak!
Lubuszanin podrażniony ostatecznie wynikiem meczu ruszył z impetem. Kilkadziesiąt sekund później udało się złapać kontakt! 2-1! Michał Wawszczak!
Ciężko było rozgryźć co właściwie na boisku prezentują goście. Wydawałoby się, że powinni zdominować to spotkanie, jednak to Sparta była w większej części pierwszej połowy zwyczajnie lepsza. Doskonale działała lewa strona pomocy gospodarzy. Napastnicy mieli jednak problemy z wykańczaniem sytuacji. Nie da się ukryć, że irytowało to niesamowicie kibiców Sparty. Lubuszanin z kolei miał spore problemy z ustawieniem w ataku oraz przejściem pomiędzy obroną a atakiem. Wychodziło to na tyle topornie, że właściwie akcje zaczepne były zbyt wolne i oczywiste dla obrońców gospodarzy.
Pod koniec pierwszej części meczu Sparta nadal próbowała atakować, ale z rytmu wszystkich wybiła sytuacja z bramkarzem gości – Bartoszem Gibasiewiczem. W jednym ze starć został on kopnięty w bok i praktycznie do czterdziestej minuty co chwila łapał się ręką w boku i zwijał z bólu. W czterdziestej minucie po raz kolejny ucierpiał i został w końcu zmieniony przez drugiego bramkarza – Jana Koźlarka. Do końca pierwszej odsłony nie zostało już wiele czasu i nikomu nie udało się zmienić wyniku meczu.
Druga połowa meczu rozpoczęła się od zmasowanego ataku Lubuszanina. Sparta nie wychodziła z własnego pola karnego. Goście zaczęli w końcu wrzucać piłki na tyle celnie, że raz po raz bramkarz Sparty musiał się poważnie spinać, żeby wyciągnąć piłkę lecącą do bramki. Nie miał jednak żadnych szans około 55 minuty meczu. Atomowy strzał Marcina Urbańskiego wylądował w siatce! 2:2! Ci, którzy choć na chwilę odwrócili się od boiska gorzko żałowali, bo chwilę później było już 2:3! Znów wrzutka z lewej i piękny strzał Adama Lebiotkowskiego! Lubuszanin w tym ciężkim meczu w końcu prowadził!
Co ciekawe – goście znów oddali inicjatywę zespołowi Sparty. Od około 75 minuty rozpoczął się zmasowany atak, żeby tylko odrobić tego gola i spróbować zdobyć choćby jeden punkt w tym wydawałoby się wygranym meczu. Marnowali jednak seryjnie “setki”. Kibicie krzyczeli, denerwowali się, ale nic to nie dawało, piłka nie chciała wpaść. Trener Sparty zmienił napastników – świeża krew miała zapewnić upragnionego gola. W końcu, gdy sędzia doliczył pięć minut do przepisowych dziewięćdziesięciu, ataki zamknęły Lubuszanina we własnym polu karnym. W końcu wpadło! 3-3! Marcin Kaźmierczak!
To był naprawdę świetny mecz – Sparta prowadziła 2:0, Lubuszanin potrafił doprowadzić do prowadzenia 2:3, ale ostatecznie padł remis 3:3. Idealne rozpoczęcie rundy wiosennej, nie mogłem sobie lepszego wymarzyć.