Orkan Manieczki – Meblorz Swarzędz

Orkan Manieczki - Meblorz Swarzędz

 25-10-2015 godzina 14:00
Klasa B 2015/2016, grupa: Poznań I
widzów około 140  

Manieczki to wieś (a właściwie agromiasteczko o charakterze dużego miejskiego osiedla) nieopodal Śremu. W czasach PRL czytały o nim dzieci w podręcznikach w całej Polsce, gdyż znajdowało się tutaj wzorcowe gospodarstwo rolne PGR. Manieczki były także pierwszym w Polsce agromiasteczkiem, czyli osiedlem rolniczym zbudowanym na wzór miejski. Miejsce to jest doskonale znane każdemu kto na początku XXI wieku miał jakąkolwiek styczność z muzyką klubową. W Manieczkach bowiem, pod koniec lat 90-tych rozpoczął swoją działalność najbardziej znany klub, dyskoteka “Ekwador”, mekka polskiego clubbingu i miejsce, które chciał odwiedzić każdy interesujący się tą muzyką. 

O klubie można by napisać naprawdę dużo – legendarne imprezy, składanka najchętniej sprzedawana na wszelkiej maści bazarach z płytami i setki bawiących się ludzi z całego kraju. Chociaż nie byłem zupełnie w tym klimacie i ten rodzaj muzyki jest mi zupełnie obcy, to jednak i ja znałem kawałki grane w Manieczkach, przede wszystkim poprzez ludzi, którzy regularnie tam jeździli. Po kraju jeździły samochody z logiem klubu (charakterystyczna naklejka z “E”), kolejne imprezy miały edycje letnie w Mielnie, w Kołobrzegu a także w Arenie w Poznaniu. Sam widziałem wtedy zdjęcie zrobione przez kolegę – przed klubem na parkingu, na poboczu i uliczkach stoi tyle samochodów, że nie ma gdzie szpilki wcisnąć.    Historia Manieczek, podobnie jak historia słynnego klubu “Ekwador”, to historia wzlotów i upadków. Przed laty pionierska wieś o reprezentacyjnym znaczeniu dla całego kraju, po latach w dużej mierze sprzedana w prywatne ręce i szukająca swego miejsca na mapie kapitalistycznego kraju. Klub muzyczny także zaliczył upadek, ale poniósł się na fali powrotu popularności dużych imprez klubowych i co tu dużo mówić –  sentymentu do tego miejsca jego dawnych bywalców.  Klub Sportowy Gminy Brodnica Orkan Manieczki powstał w 1970 roku. Klub nie może się poszczycić w ostatnich latach spektakularnymi sukcesami, a ich największym atutem są z pewnością bardzo oddani kibice. Także na dzisiejszy mecz zmobilizowali się, na trybunach było bardzo ciekawie. Orkan gra w tym sezonie “w kratkę” – zwycięstwa przeplata porażkami, ale na uwagę zasługuje fakt, że mają drugi najlepszy bilans w lidze w ilości straconych bramek – raptem dziewięć. KSGB gra bezkompromisowo i nie zaliczył jeszcze remisu w tym sezonie. Oba zespołu dzieli w tabeli jeden punkt. 

Doskonale znany naszym czytelnikom Meblorz po emocjonującej końcówce poprzedniego, miał problem z ustabilizowaniem formy na starcie obecnego sezonu. Aspirujący do awansu zespół ze Swarzędza zremisował mecz otwarcia, później przyszła porażka i zwycięstwo w trzeciej kolejce spotkań. Udało się jednak wyjść na prostą – ostatnie trzy mecze z rzędu to zwycięstwa, więc Meblorz przyjeżdża do Manieczek w roli faworyta. Warto zwrócić uwagę, że “Meblorze” mają obecnie trzeci atak ligi – 22 strzelone gole. Jak wypadnie w konfrontacji z bardzo dobrą obroną i bramkarzem Orkana? 

Przyjechaliśmy na mecz odrobinę wcześniej, była okazja zobaczyć stadion w Manieczkach, ku naszemu zdziwieniu stadion bardzo okazały. Jak na ósmą ligę wręcz fantastyczny. Zacznijmy od tego, że nie ma jako takiego “terenu klubowego” – żadnego płota itd. Dojeżdża się normalnie do stadionu i wchodzi na jego teren jak gdyby nigdy nic. Piękny budynek z szatniami, dookoła ławki, zadbane i schludne. Dwa grille i altanka do wspólnego biesiadowania – idealne warunki do integracji dla zespołu. Stadion jest pięknie położony nad jeziorem – akurat lądowały i startowały stamtąd kaczki formujące w locie efektowne klucze. Jak to miejsce musi wyglądać latem! Sama trybuna to około 300 miejsc, krzesełek plastikowych w niebieskim i żółtym kolorze położonych na betonie. Boisko to niestety słaby punkt całości – mocno nierówne i pełne kęp trawy, liści i nieregularnych kształtów. Ogólnie przed meczem było jasne, że każda piłka posłana po ziemi po chwili skończy jako podskakująca niespodzianka dla adresata. 

  Na stadionie byli już fani Orkana, którzy rozkładali elementy oprawy szykowanej na ten mecz. Chwilę później przyjechali fanatycy ze Swarzędza – od samego wyjścia z autokaru mocno rozśpiewani. Race, petardy i ogólny klimat doskonałej kibicowskiej zabawy – to już znamy z ich poprzednich popisów, nie inaczej miało być dzisiaj. Do tego dochodziła kwestia dawnych zatargów z Manieczkami i ogólniej mobilizacji Meblorzy na ten mecz. Zaraz jak tylko weszli na trybunę krzyknęli więc :”koniec wycieczki, rozjebać Orkan Manieczki!”. Bardzo ważna kwestia – wraz z Meblorzem przyjechali kibice z pobliskiego Śremu, z zaprzyjaźnionej Warty. Wszyscy pokazali się z najlepszej strony w tym meczu.   Na wejście piłkarzy oprawę zaprezentowała ekipa ultrasów Orkana – oprawę dodajmy nawiązującą do odrodzenia się ikony Manieczek, czyli wspomnianego już wcześniej klubu Ekwador :  

 

Przebieg meczu niestety od początku dyktowało fatalne boisko. Każde podanie, które teoretycznie powinno być dokładne sprawiało trudność. O dziwo także gospodarze nie byli w stanie dograć dokładnie. Trzeba było wiele szczęścia, żeby odnaleźć drogę do bramki. Lepiej w pierwszych minutach zagrał Meblorz. W 9. minucie dobrze w polu karnym Orkana obrócił się napastnik ze Swarzędza i zdołał oddać trochę kontrolny strzał na bramkę. Bramkarz nie dał się oczywiście zaskoczyć. Meblorz miał jeszcze dwie okazje, ale w obu górą był golkiper Orkana – na ten moment najlepszy zawodnik na boisku.    Orkan przebudził się po około 22 minutach. W zamieszaniu pod bramką Meblorza udało się wepchnąć piłkę do bramki, ale liniowy pokazał spalonego. Trybuny zareagowały :”Ile ci dali, hej sędzia ile ci dali?!” Na straconą, choć nieuznaną bramkę kibice Meblorza zareagowali oprawą :

   

Stopniowo wzrastała przewaga Orkana, mimo że nie dało się bezpośrednio zagrozić bramce Meblorza. Posiadanie piłki i mozolne, fizyczne zdobywanie pola opłaciło się około 42 minuty. Błąd bramkarza Meblorza i odebranie w ręce podania od własnego zawodnika po czym sędzia nie miał wątpliwości i podyktował w polu karnym rzut wolny pośredni. Kibice Meblorza skomentowali to w swoim stylu :”Sędzia ty pało, żeby ci łeb rozjebało”. Orkan nie wykorzystał jednak świetnej okazji do zdobycia prowadzenia i na przerwę zawodnicy schodzili przy bezbramkowym remisie.   

 

Przerwę kibice wykorzystali na skandowanie nowego hasła, jeszcze przeze mnie nie słyszanego na stadionach. To dość proste, ale genialne w tej prostocie “nie ma strzałów, nie ma bramek!”. Genialne. Trzeba przekazać niektórym ekipom z ekstraklasy.    Druga połowa różniła się od pierwszej tym, że to Meblorz zszedł do głębokiej defensywy. Były momenty, że wystarczyło dołożyć nogę, żeby zdobyć bramkę. Sęk w tym, że gra Orkana pod bramką Meblorza to był festiwal nieskuteczności. Do tego poprawna gra bramkarza ze Swarzędza i męczarnie nie miały końca – śmierdziało nam wynikiem 0:0. Około 70. minuty Meblorz miał jeszcze strzał z wolnego, ale druga połowa była zdecydowanie lepsza w wykonaniu gospodarzy. Aż do 85. minuty. Meblorz przebudził się a sygnał do ataku dawali już obrońcy wychodząc głęboko na połowę Orkana. Chwilę później doszło do zmiany i serię rzutów rożnych Meblorz rozgrywał z nową siłą w napadzie. Nic to jednak nie dawało i z atakiem kolejny już raz wyszedł Orkan. Głupia strata, dwa celne podanie (boisko nie przeszkodziło!) i prawy napastnik wyszedł na sam-na-sam z bramkarzem z Manieczek. Golkiper faulował, nikt nie miał wątpliwości. Za swoją niefortunną interwencję dostał oczywiście czerwień i poszedł do szatni.  Bramkarz, który po chwili zmienił jednego z zawodników nie miał szans przy precyzyjnym strzale przy prawym słupku. 0:1 dla Meblorza!  

 

Ten moment, okazał się chwilą w której na boisku zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Piłkarze Meblorza cieszyli się na tyle intensywnie ze swoimi kibicami, że popchnięty przez jednego z nich został sędzia liniowy. Sędzia główny został przez swojego asystenta wezwany, tylko po to by po chwili przerwać mecz. No właśnie – czy przerwał, czy zakończył. Wbrew pozorom to dość istotna informacja, ważne jednak że sędziowie (a przynajmniej liniowy) poczuli się zagrożeni. Na boisku wywiązała się szarpanina. Piłkarze Meblorza chcieli dowiedzieć się dlaczego sędzia przerywa zawody i argumentowali sytuację tym, że to Orkan powinien zapewnić na trybunach spokój. Ciężko było w tym chaosie dowiedzieć się co właściwie jest grane.

   

Długo zastanawialiśmy się jak właściwie podejść do tej sytuacji – z jednej strony Meblorz wygrał na boisku, choć w drugiej powie lepszy był Orkan. Nikt tego nie kwestionuje, było 0-1. Z drugiej – nietykalność sędziego została naruszona, ale czy to powód, żeby przerywać właściwie skończony mecz? Nie można było dograć tych kilku minut?  Jak zareagował na tę sytuację Orkan – kibice jak najbardziej w porządku – zaczęli skandować “piłka nożna dla kibiców” niejako dając wsparcie Meblorzom, ale piłkarze i trener cieszyli się z domniemanego walkowera jakby właśnie awansowali do A-klasy. Słabe. Rozumiem emocje itd, ale po przegranym na boisku meczu cieszenie się z walkowera w takiej sytuacji jest odrobinę sprzeczne z moim postrzeganiem idei fair play. W tej chwili oficjalnie jest podany wynik z boiska, ale oczywiście sytuacja zapewne będzie rozwojowa.    Kolejny w mojej karierze bardzo ciekawy wyjazd. Tym razem było wszystko co lubię najbardziej – doping praktycznie przez cały mecz, race, oprawy i twarda walka na boisku. Gdy już myśleliśmy, że skończy się 0:0, piłkarze do spółki z kibicami zafundowali nam końcówkę, która wszystkim zapadnie w pamięć na długi czas. Ten mecz to najlepsza reklama peryferiów futbolu jaką można sobie wymarzyć – po prostu polska piłka nożna w najlepszym, lokalnym wydaniu.   

 

 

relacja i foto – Radosław Stroiwąs video – Łukasz Duszczak

Recent Posts

Instagram

 

PF.jpg

budzik

 

 

mojfyrtel logo png

 mojeWronkiWersjaPlakatowa 2

 

 

Chcesz nas zaprosić na mecz swojej drużyny?

A może chciałbyś do nas dołączyć?

W tych i w każdych innych sprawach pasujących do tematyki strony piszcie śmiało na:

[email protected]