TPS Winogrady – Wiara Lecha

TPS Winogrady - Wiara Lecha

 

12.09.2015 – godz. 14:00

Klasa okręgowa – Poznań Wschód

widzów – ok. 500

Rzadko w samym Poznaniu mamy do czynienia z derbami, a już tym bardziej z takimi które elektryzuję naprawdę sporą publikę. W tym sezonie za sprawą awansu do klasy okręgowej drużyny Wiary Lecha jest szansa na takie ich spotkania z TPS-em Winogrady i Polonią Poznań. W czwartej kolejce miało dojśc właśnie do meczu Wiary Lecha z TPS-em na boisku na poznańskich Winogradach. Atmosferę podgrzewał fakt, że obie drużyny jeszcze w tym sezonie nie przegrały.

 

Na relację z tego meczu zapraszamy w imieniu Mateusza Masłowskiego, naszego zaprzyjaźnionego kolegi, autora strony Futbol Okiem Niespecjalisty, która przechodzi właśnie małą zmianę wizerunkową! Na koniec artykułu także kilka zdań od Naczelnego, który na pewne wydarzenia ma nieco inny pogląd, a że nie zamykamy się na inne spostrzeżenia to postanowiliśmy tekstu Mateusza nie korygować!

Poznańska Wiara Lecha zanotowała trzeci wynik 1-1 w swoim czwartym meczu w tym sezonie, po tym jak wywiozła punkt z boiska lidera z Winograd. TPS istniał właściwie tylko w pierwszej połowie.

Już pierwsze wrażenie, które uderzyło mnie sekundę po wejściu na stadion, było zupełnie odmienne od wszystkiego, co miałem okazję zobaczyć towarzysząc czasem Peryferiom – na ten mecz naprawdę przyszło mnóstwo kibiców. Nie wiem, czy jest w Polsce wiele miejsc, w których liga okręgowa notuje podobne frekwencje, ale to było coś niesamowitego. Redaktor Stroiwąs naliczył 500 głów i nie mam zamiaru z nim polemizować. Mecz TPS z Wiarą Lecha oglądało więc pół tysiąca ludzi.

Pierwsze moje spostrzeżenie, kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku – trawa była minimalnie zbyt długa. Dwa, może trzy centymetry. Granie po ziemi wymagało wkładania w podania więcej siły, niż byłoby to konieczne przy niżej przyciętej murawie.

Od samego początku Wiara Lecha zagrała wysokim pressingiem, już nawet 20-30 metrów od bramki, której strzegł niezwykle zdolny 19-latek. TPS miał problem z wyjściem z połowy, piłkarze często grali w poprzek boiska, podania do przodu na połowie przeciwnika to właściwie tylko długie zagrania górą.

Jedno z zagrań, w 27. minucie, było jednak na tyle dobre, że wchodzący wślizgiem napastnik zdołał skrobnąć piłkę, a ta przeleciała obok bezradnego i chyba trochę zaskoczonego bramkarza. Strzelcem gola Mateusz Walczyk.

Kiedy wydawało się, że TPS jest drużyną znacznie lepszą, kiedy na dobre przejął inicjatywę i miał już jej chyba nie oddawać do końca, po zamieszaniu i faulu w polu karnym gospodarzy sędzia wskazał na wapno. Bramkarz wyczuł zamiary strzelającego Smury, rzucił się we właściwy róg bramki, ale mógł tylko z wściekłością walić ręką w słupek, bo piłka przeleciała kilka, a może kilkanaście centymetrów obok jego wyciągniętej ręki. 

W drugiej połowie sytuacja kompletnie się odwróciła. Wiara Lecha dominowała absolutnie, zawodnicy mieli bardzo dużo miejsca w ofensywie, a defensywa gasiła wszelkie akcje gospodarzy, zanim jeszcze się na dobre zaczęły. Widać było, że goście nie chcą remisu, bo przy takiej przewadze w drugiej połowie, był to dla nich wynik po prostu zły. W końcu, w 82. minucie WL miała wymarzoną sytuację. Po rajdzie prawą stroną i zagraniu wzdłuż linii bramkowej, zawodnik z numerem 88 stanął oko w oko z bramkarzem, mając piłkę 4 metry od bramki. Uderzył bez przyjęcia, co było decyzją jak najbardziej właściwą. Młody golkiper z Winograd miał jednak szczęście – piłka trafiła w słupek!

Mecz, swoją drogą, był dość mocno kontaktowy. Sędzia od początku przyjął taktykę niezbyt surowego karania graczy kartkami, co jest koncepcją często bardzo słuszną, jednak w tym przypadku absolutnie się ona nie sprawdziła. Momentami było zdecydowanie zbyt ostro, a za niektóre zagrania nie przewidziano nawet żółtego kartonika.

Skończyło się więc 1-1. Przed meczem taki wynik byłby raczej zaskoczeniem – lider grał u siebie, a dotąd miał komplet zwycięstw. Jednak każdy, kto śledził przebieg spotkania wie, że remis to dla gospodarzy wynik szczęśliwy, a WL zasłużyła na wygraną.

Zasłużyła na nią z przebiegu gry. Absolutnie nie chce mi się komentować treści napisów, które pojawiły się na stadionie. Absolutnie nie chce mi się komentować zasadności ich obecności w takim miejscu, na sportowych zawodach. Absolutnie nie chce mi się komentować rzucania na boisko odpalonych rac i pustych butelek po piwie. Powiem jedno, bo zastanawiałem się nad tym już będąc na stadionie – nie wydaje mi się, żeby w tym wszystkim tak naprawdę chodziło o piłkę nożną.

Mateusz Masłowski

Sprawa trybun to jest coś co różni trochę nasze poglądy. Na początek warto odnotować, że kiboli wspierających Wiarę Lecha tego dnia zjawiło sie spokojnie z 400-450 osób. Wiadomo, że prym wiedli kibice z Winograd i Piątkowa. Na meczu prowadzony był doping, może nie cały czas ale jednak pewnie sami włodarze TPS-u musieli by mocno wysilić się kiedy ostatnio na tym stadionie słyszano jakiś w miarę regularny doping. W pierwszej połowie kibole wywiesili swoich fan i dwa transy. Nie da se ukryć, że dobór fan i jednego transa to głośne pokłosie ostatnich wydarzeń dotyczących problemów z UEFA, która szczuje nas zamknięciem stadionu na Bułgarskiej za domniemane przejawy rasizmu,oraz narzuca klubom grającym w pucharach oddanie 1 euro od każdego biletu z pierwszego domowego meczu na pomoc uchodźcom. Szczególnie ten drugi temat to mocno drażliwa sprawa, ale kierując sie zasadami UEFA nie powinniśmy mieszać polityki ze sportem, podczas gdy sami to robią. Inna sprawa, że jak zawsze nasz kochany rząd czai się jak prawiczek na prostytutkę i do końca nie wie co zrobić z ciągle rosnącą falą uchodźców, a co narzuca nam Unia Europejska to wszyscy dobrze wiedzą. Może to nie miejsce i czas na takie rzeczy, ale jak dla mnie mam nadzieję, że ani jedna nowa muzułmańska noga nie stanie na naszych ziemiach bo za parę, max parenaście lat obudzimy sie z ręką w nocniku jak Francuzi czy Brytyjczycy.

Wracając do wydarzeń na trybunach, w przerwie z płotów poznikały wszystkie fany i transy i zaczęto przygotowywać się do oprawy. Pojawił się napis “Nie ważne czy dozwolone, było, jest i będzie palone”. Dla wszystkich stało sie jasno, co za chwilę pojawi się w rękach kiboli. No i w końcu cała prosta rozbłysła od rac.

I o ile co do tej oprawy i rzucenia niektórych rac blisko linii bocznej nie mam specjalnych obiekcji (w końcu kibole nie kryją się z tym, że założenie tego klubu miało na celu odreagowanie coraz cięższych czasów mainstreamowego futbolu) to odpalenie na sam koniec sporej ilości świecidełek i rzucanie nimi na ślepo na środek boiska było chyba już lekką przesadą bo mogło się to skończyć średnio. Nie dramatyzowałbym jak Mateusz nad rzuceniem dwóch butelek na boisko bo akurat z mojej perspektywy zorganizowana grupa kiboli WL nie miała z tym nic wspólnego bo poleciały one zupełnie z innych miejsc, aczkolwiek nie powinno sie to oczywiście pojawić.

Podsumowując, choć może niektórzy ze stadionu wyszli oburzeni to moim zdaniem naszemu miastu brakuje takich spotkań, które wyzwalają jakieś emocje. Także na boisku, mimo że gra momentami naprawdę była ostra, to po meczu wszyscy zgodnie podali sobie ręce. W końcu nic to odkrywczego, że wszyscy zgromadzeni tego dnia zarówno na boisku jak i na trybunach w sercu najmocniej schowany niebiesko-biały herb!

Łukasz Duszczak

foto – Radosław Stroiwąs

Recent Posts

Instagram

 

PF.jpg

budzik

 

 

mojfyrtel logo png

 mojeWronkiWersjaPlakatowa 2

 

 

Chcesz nas zaprosić na mecz swojej drużyny?

A może chciałbyś do nas dołączyć?

W tych i w każdych innych sprawach pasujących do tematyki strony piszcie śmiało na:

[email protected]