Canarinhos Skórzewo – Wicher Strzyżewo
A-klasa
Grupa: Poznań III
Ilość widzów: ok. 40
Data: czwartek, 24 maj 2018 18:00
Lokalizacja: Skórzewo
Czwartkowe starcie w Skórzewie miało dość spory ciężar gatunkowy i to dla obu mierzących się tego dnia drużyn.
Canarinhos Skórzewo to ekipa, która po kiepskim starcie ligi cały czas walczy i próbuje dobić się do miejsc, które dają awans do Klasy Okręgowej. Przez to, że sytuacja w tabeli jest mocno zamieszana te szanse ciągle są, bo strata do miejsc 3-4, które taki awans dadzą to trzy punkty, więc na przestrzeni pozostałych czterech meczów zdecydowanie do odrobienia, nie można się już tylko nigdzie potykać.
Wicher Strzyżewo sezon zaczął za to fantastycznie i przez parę kolejek nawet przewodził w tabeli, potem przyszedł jednak spory regres formy i klub ze Strzyżewa wylądował w połowie stawki. Wydawało się, że ten sezon będzie dla nich już spokojny i o nic nie zawalczą, ale całkiem niezła wiosna i trzy ostatnie wygrane pozwalają im ciągle myśleć o chociażby miejscu piątym, które da baraż. Jest jednak jeden warunek – same wygrane do końca sezonu. Każda strata punktów eliminuje ich z tej walki.
Mecz zapowiadał się więc naprawdę nieźle, bo żaden z zespołów nie zadowalał się chociażby podziałem punktów. Zgodnie z przewidywaniami spotkanie lepiej zaczęło się dla gospodarzy. Już w 6 minucie strzał głową po rzucie rożnym minimalnie minał bramkę Wichra. Co nie udało się wtedy, udało się w 11 minucie. Po kolejnym rzucie rożnym piłkę w prawym narożniku pola karnego dostał Jarosław Kurdzieko, który oddał strzał w kierunku bramki. Piłka tuż przed linią bramkową trafiła jeszcze w rękę jednego z obrońców Wichra i wylądowała w bramce. Parę minut później ładny strzał z daleka oddał Marcin Pawlak. Przewaga Canarinhos nie ulegała dyskusji i nic nie zapowiadało, aby Wicher nagle miał odmienić losy meczu. W drugiej fazie pierwszej połowy rzut wolny jeszcze egzekwował Adam Baranowski, a strzał obroniony przez bramkarza gości oddał Adrian Bednarski. W samej końcówce tej połowy Wicher miał dwa rzuty wolne, zakończone bez większego zagrożenia, a w ostatniej akcji przed gwizdkiem sędziego bliski sięgnięcia piłki po rzucie rożnym przed bramką gospodarzy był Paweł Nowak. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 dla Canarinhos i było to prowadzenie w pełni zasłużone.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Dalej to gospodarze prowadzili grę, dalej to oni wygrywali główkowe pojedynki w środku pola, dalej wygrywali większość przebitek i sytuacji stykowych. Co ciekawe uaktywnili się miejscowi kibice, którzy rozpoczęli doping dla swojego zespołu. Pod konec meczu odpalili nawet kilka rac i niebieską świecę dymną. Zawodnicy Canarinhos swoją przewagę udokumentowali w 58 minucie gdy po rzucie wolnym i zgraniu głową przed pustą bramką na drugim metrze znalazł się Adam Baranowski i bez problemu zapakował piłkę do bramki. Mieliśmy 2:0 i w tym momencie emocje i tempo meczu siadło. Wicher wydawał się być zespołem, który nie za bardzo wierzy w odrobienie strat, a Canarinhos kierowani przez jak zwykle ekspresywnego trenera Arkadiusza Kaliszana grali bardzo uważnie w defensywie. Dobrą okazję do zdobycia bramki miał w 80 minucie Patryk Promiński, ale jego strzał minimalnie minął bramkę. Wicher w końcówce kilka razy zbliżył się do pola karnego, ale poza jedną poważniejszą interwencją, golkiper miejscowych nie był zmuszony do interwencji. Gdy wydwało się, że mecz zakończy się wynikiem 2:0, w samej końcówce Wicher sam sobie strzelił bramkę po przebitkch w polu karnym. Chwilę później sędzia zakończył mecz.
Canarinhos odniósł więc ważną wygraną 3:0 i ciągle pozostaje w grze o awans. Mecz za tydzień ze Szturmem Junikowo wydaje się być kluczowy w tym kontekście. Wicher nie pokazał w Skórzewie nic co dałoby świadectwo, że ten zespół miał jeszcze jakieś szanse na uzyskanie promocji. Widać, że miejsce w środku tabeli jest adekwatne do ich możliwości i na więcej zwyczajnie w świecie ich nie stać.
Canarinhos SKórzewo – Wicher Strzyżewo 3:0 (1:0)
Jarosław Kurdzieko 11, Adam Baranowski 58, Wojciech Frąckowiak 90 (s.)
skrót meczu i foto – Damian Adamczak