Nałęcz Ostroróg – Byki Obrowo
A-klasa
Grupa: Poznań II
Ilość widzów: ok. 90
Data: sobota, 30 wrzesień 2017 16:00
Lokalizacja: Ostroróg
Ostroróg był na naszej liście miejsc do odwiedzenia już od bardzo dawna. W końcu dzięki wygranemu głosowaniu na naszym Facebooku nie było odwrotu i w sobotnie popołudnie nasz GPS ustawiliśmy właśnie na tą miejscowość z powiatu szamotulskiego.
Co ciekawe Ostroróg ma prawa miejskie, i klasyfikowane jest jako jedno z najmniejszych miast w całym kraju. Sam stadion praktycznie leży już jednak nie w Ostrorogu, a w Dobrojewie nad jeziorem Mormin. Samo miejsce jest całkiem urokliwe, a jak ktoś chciałby wrzucić coś na ruszt do może zajrzeć obok do pizzerii. Warto jeszcze podkreślić, ze poza sekcją piłki nożnej Nałęcz ma także sekcję tenisa stołowego.
Nałęcz Ostroróg ma w tym sezonie postawiony cel. Jest to awans. Sezon zaczęli ze zmiennym szczęściem, a do tego grupa jest naprawdę mocna bo doszli dwaj mocni beniaminkowie – Tarnovia II i właśnie Byki Obrowo oraz przeniesiona z grupy III Patria Buk. Żeby znaleźć się w pierwszej czwórce, która powinna dać awans trzeba się bedzie mocno napocić.
Byki po jednosezonowej absencji wrócili na poziom A-klasy i póki co rozpychają się w niej bardzo mocno. Po remisie w pierwszej kolejce, kolejne cztery mecze wygrali, a zostali zatrzymani dopiero w ostatniej serii gier przez Orkana Objezierze. Wygrana w Ostrorogu pozwoliłaby im wrócić na właściwe tory.
Na mecz zajechaliśmy wyjątkowo szybko bo aż 45 minut przed. To chyba nasz rekord, bo byliśmy na obiekcie pierwsi jeszcze przed zawodnikami. Przed meczem odbyliśmy jeszcze parę rozmów z zawodnikami z Ostroroga, których lepiej poznaliśmy przy okazji turnieju Piłkarskie Niższe Ligi Cup, latem w Lubinie. Zapewniali nas, że przyjechaliśmy na dobry mecz, że dadzą z siebie wszystko i, że nie będziemy żałować. Kurtuazyjnie wyrazliśmy nadzieję, że tak własnie będzie…To co się jednak wydarzyło w tym meczu przerosło chyba wyobrażenia wszystkich zgromadzonych tego dnia na obiekcie, ale po kolei.
Gospodarze wiedzieli, że chcąc poważnie włączyć sie do gry o awans musieli zdobyć dziś najlepiej trzy punkty. Mecz zaczęli dokładnie z takim nastawieniem. To własnie Nałęcz jako pierwszy zdobył bramkę. Dośrodkowanie z prawej strony po nienajlepszej interwencji bramkarza wykorzystał Daniel Kanarkowski i zrobiło sie 1-0 w 5 minucie. Po kolejnych pięciu minutach Nałęcz prowadził już 3-0 i wszyscy byli w głębokim szoku. Bramki zdobywali Łukasz i Bartłomiej Roda. Wtedy to padły mocne słowa w ekipie z Obrowa i goście wzięli się do gry. Po okresie przewagi w 19 minucie sędzia podyktował dla Byków rzut karny. Tego na gola zamienił Waldemar Głuchy. Minutę później Byki miały rzut rożny i po wrzutce bardzo kiepsko zachował sie bramkarz gospodarzy, który praktycznie nie interweniował. Piłka odbiła sie od Kuby Stypińskiego i zrobiło się tylko 3-2. 20 minut, pięć bramek, no nie powiem widywaliśmy już gorsze mecze. Po tej bramce gra trochę uspokoiła i obie drużyny jakby dały sobie chwile wolnego po szalonym początku. Na bramkę musieliśmy czekać wyjątkowo długo bo do 39 minuty. Wtedy to padły wyrównujący gol dla Byków autorstwa Karola Olejnika. Jak to sie dało zasłyszeć z boku, obrona Nałęcza stała jak widły w gnoju. Do końca połowy nic sie juz nie zmieniło i po szalonej pierwszej połowie mieliśmy więc 3-3.
Obie ekipy były tak nabuzowane po tej pierwszej połowie, że na drugą wyszły po ledwo 10 minutach i grę zaczęliśmy zdecydowanie szybciej niż przewiduje regulamin. To nabuzowanie jednak szybko uleciało. Mimo, że obie drużyny grały szybko, nie było odstawiania nogi, to bardzo klarownych sytuacji nie widziano w tej części gry dość długo. Głośniej za to zrobiło się na trybunach. Ta połowa to było jakby starcie damskich sekcji obu klubów. Miejscowe dziewczyny podrywały się przy akcjach skrzydłem przy ich stronie, które najczęściej robił Bartek Roda, a damska część z Obrowa zabrała sie nawet do minimalnego dopingu i kilkukrotnie dało się słyszeć doping “Byki, Byki”. O ile w pierwszej połowie całe show odbyło się w pierwszych 20 minutach, to w drugiej w 20 ostatnich minutach. W 71 minucie na prowadzenie wrócił Nałęcz. Bardzo ładnym plasowanym strzałem po dlugim roku popsiał się Bartłomiej Roda, który po bramce postanowił uciszyć kibolki z Obrowa. Wtedy chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że karma wraca. Zanim jednak do tego dojdziemy to pięć minut po bramce na 4-3, padł gol na 5-3. Nałęcz wyszedł z dobrą kontrą, a bardzo ładnie w polu karnym zachował sie Łukasz Roda. Na trybunach i na ławce mieliśmy wtedy istny szał i nikt nie mógł wtedy przypuszczać, że Nałęcz może tu stracić komplet punktów.
W obozie z Obrowa doszło wtedy do paru zmian koordynowanych przez grającego trenera Kamila Bzdziela. Za każdym razem nowy gracz dostawał wskazówki w stylu “jesteś świeży, dawaj dawaj, poszarp trochę”. W 84 minucie fatalny błąd popełnił bramkarz gospodarzy. Wydawało się, że po strzale z daleka spokojnie złapie on piłkę….a tymczasem niefortunna interwencja skończyła się odbiciem piłki od barku, a ta spadła na trzeci metr idealnie pod nogi Marcina Cichego. Z rozmów jakie odbyliśmy okazało się, ze Nałęcz miał przed tym meczem spory problem z obsadą bramki. Nominalny golkiper akurat tego dnia bawił się na weselu, a rezerwowy Herbowski, który pokazał się ze świetnej strony na turnieju w Lubinie jest kontuzjowany. W bramce musiał więc stanąć praktycznie zawodnik z łapanki. Mieliśmy więc 5-4, a mecz dopiero się rozkręcał. Rozkręcił się na tyle, że dosłownie 90 sekund po poprzedniej bramce mieliśmy remis 5-5. Strzelcem bramki przy biernej postawie golkipera Nałęcza był Karol Olejnik. Gracze z Ostroroga wtedy przestali wytrzymywać napięcie czego dowodem była głupia czerwona kartka dla Mateusza Rody. Sędzia podyktował dla Byków rzut wolny, a Mateusz na tyle nie zgadzał się z decyzją sędziego, że pokazał co o tym myśli. No i w ten sposób za sarkastyczne brawa zarobił dwie żółte kartki w 10 sekund i musiał opuścić murawę. Zdecydowanie w tym momencie przeważali goście i stało się jasne, że jeśli ktoś ma wygrać ten mecz to będą to właśnie oni. I tak też sie stało. Już w drugiej minucie doliczonego czasu gry piłkę na linii pola karnego dostał Kamil Bzdziel i jako grający trener pokazał jak należy rozstrzygać mecze. Pięknym, mierzonym strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik meczu na 6-5 dla Byków. Radość graczy z Obrowa była ogromna. Kamil w przypływie radości zdjął koszulkę za co sędzia pokazał mu żółtą kartkę. Jest to o tyle istotne, że chwilę później zarobił jeszcze jedno żółtko za taktyczny faul na środku boiska. Siły się więc wyrównały, ale Nałęcz nie był już w stanie dogonić wyniku. Gracze Byków mogli więc odtańczyć taniec radości, a gracze Nałęcza szybko udali się do szatni.
Ten mecz to chyba najlepszy jaki widziałem w czasie zajmowania się Peryferiami Futbolu. To jest właśnie sól piłki nożnej. Masa bramek, zmienny wynik, walka, zaangażowanie, babole bramkarzy, czerwone kartki. Kto nie był i nie widział niech żałuje, w Ekstraklasie, czy w Lidze Mistrzów czegoś takiego nie zobaczycie. Mimo, że wygranym tego meczu są Byki, to w moim odczuciu wygrane są obie ekipy. Nałęcz przegrał, zgadza się, ale ten mecz zapewne pozostanie w ich głowach i myślach na bardzo długo, a w Ostrorogu i w Obrowie na pewno często będzie się wracać pamięcią do słonecznej soboty 30 września 2017 roku.
Na koniec dziękujemy za miłe przyjęcie. Za gifty związane z Gminą Ostroróg, za sporo cennych i fajnych rozmów i za sporo ciepłych słów jakie usłyszeliśmy. Rzadko wracamy w miejsca dla nas oddalone o ponad 20-30 km, ale po takim meczu chyba nie będziemy mieli wyjścia i do Ostroroga pewnie prędzej czy później zawitamy ponownie w nadziei na ponowne piękne widowisko.