Lech Poznań – Zagłębie Lubin
Ekstraklasa
Ilość widzów: 12 400
Data: piątek, 25 październik 2019 20:30
Lokalizacja: Poznań – Stadion Miejski
Piątkowy wieczór to ekstraklasowy powrót poznańskiego Lecha na domowe boisko, który przy ulicy Bułgarskiej mierzył się z Zagłębiem Lubin.
Podstawowa jedenastka bogata w zawodników młodzieżowych, od lat związanych z klubem to bez wątpienia atut, z którego Lech w ostatnich miesiącach stworzył swój znak rozpoznawczy. Jednak w parze rzadko kiedy idą w tym wypadku wyniki, a idealnym zobrazowaniem wad takiego rozwiązania było piątkowe spotkanie, w którym to młodość ustąpiła miejsca doświadczeniu.
Pierwsze, co raziło w grze Lecha to niesamowity chaos i brak opanowania środkowych pomocników – Jakuba Modera i Mateusza Skrzypczaka. Zawodnicy odpowiedzialni za przerzucanie ciężaru gry i nadawanie tempa akcjom często tracili piłki, nie potrafili w odpowiednich momentach uspokoić sytuacji, a z ich błędów często wynikały groźne sytuacje. Bez skrupułów fakt ten wykorzystali zawodnicy z Lubina, którzy od pierwszych minut zadomowili się pod bramką swoich rywali. Obrona poznaniaków pozwalała gościom na zdecydowanie zbyt dużo, ponieważ ci drudzy bez problemu kontrolowali piłkę i dokonywali odbiorów jeszcze na połowie Lecha. Mimo dużego panowania nad sytuacją, pierwsza bramka padła paradoksalnie, albowiem po całkowitym zamieszaniu przy rzucie rożnym. W 23 minucie na listę strzelców wpisał się Jakub Tosik.
Zarówno po stracie gola jak i po przerwie Lech szukał swoich szans głównie przy atakach z kontry. Tutaj standardowo pierwsze skrzypce odgrywał duet Gumny – Jóźwiak który raz po raz meldował się w okolicach pola karnego przeciwnika. Nie prowadziło to jednak do groźniejszych sytuacji, albowiem z 14 sytuacji bramkowych do strzałów prowadziły tylko 4. W 67 minucie popis roztargnienia dał Djordje Crnomarković, który mimo na pewno szczerych chęci oddał piłkę rywalowi w środkowej strefie. Takiej sytuacji nie mógł odpuścić jeden z najlepszych zawodników meczu, czyli Filip Starzyński. Dobrze wyliczone podanie do Damjana Bohara, który równie precyzyjnie zamienił sytuację w drugą bramkę dla swojej drużyny. Można śmiało stwierdzić, iż w tym momencie spotkanie się zakończyło. O ile Lech wcześniej nie dawał oznaków dużej ambicji czy parcia na bramkę rywala, tak drugi celny cios zupełnie rozłożył gospodarzy na deskach. Chwilowe przebudzenie nastąpiło w doliczonym czasie gry, gdy po rzucie rożnym piłkę do bramki gości wpakował Christian Gytkjaer. Było to jednak zbyt późno, ażeby jakkolwiek odmienić losy spotkania.
Lech przegrał więc 1:2 i pogrąża się w coraz większym maraźmie wynikowym.
Lech Poznań – Zagłębie Lubin 1:2 (0:1)
Christian Gytkjaer 90 – Jakub Tosik 23, Damjan Bohar 67
Lech: 1. Mickey van der Hart – 2. Robert Gumny, 37. Lubomir Satka, 5. Djordje Crnomarković, 27. Tymoteusz Puchacz – 7. Kamil Jóźwiak, 20. Mateusz Skrzypczak (59, 25. Pedro Tiba), 15. Jakub Moder, 24. Joao Amaral (58, 36. Filip Marchwiński), 38. Jakub Kamiński (79, 22. Wołodymyr Kostewycz) – 9. Christian Gytkjaer.
Zagłębie: 30. Dominik Hładun – 44. Alan Czerwiński, 2. Bartosz Kopacz, 33. Lubomir Guldan, 55. Damian Oko (52, 8. Łukasz Poręba) – 7. Sasa Zivec, 24. Jakub Tosik, 99. Bartosz Slisz, 18. Filip Starzyński (89, 77. Asmir Suljić), 39. Damjan Bohar – 17. Patryk Szysz (90, 9. Rok Sirk).
foto: Irek Pindral
