Lech Poznań – Śląsk Wrocław
Ekstraklasa
Ilość widzów: 32 307
Data: piątek, 09 sierpień 2019 20:30
Lokalizacja: Poznań – Stadion Miejski
Moda na Lecha Poznań wróciła bardzo szybko i po rozbudzonych apetytach na początku sezonu na mecz 4 kolejki ze Śląskiem Wrocław przyszło na trybuny ponad 32 000 widzów.
To tylko pokazuje jak bardzo kibice są spragnieni dobrze i widowiskowo grającego Lecha. Aby ludzie przyszli na mecz naprawdę niewiele trzeba. Wystarczy pokazać zaangażowanie, walkę i wywalić zardzwiały szrot. Po meczu ze Śląskiem naprawdę oczekiwano wiele.
Zaczęło się jednak jak w najgorszym koszmarze. W 4 minucie w polu karnym ręką zagrał Thomas Rogne, i sędzia Marciniak podyktował rzut karny. Ten pewnie na bramkę zamienił Robert Pich i mieliśmy 1:0 dla gości. Lech jednak niesiony ogłuszającym dopingiem swoich kibiców wyrównał w 15 minucie. Bardzo ładnym uderzeniem po długim rogu popisał się Darko Jevtic i było 1:1. Euforia na trybunach była ogromna, wszyscy byli pewni, że Lech pójdzie za ciosem i pokona Śląsk. Tymczasem nie minęły dwie minuty, a to właśnie Śląsk znowu prowadził, a bramkę zdobył Łukasz Broź. W 26 minucie ten sam zawodnik zdobył niesamowitego gola po uderzeniu głową po długim słupku. Zaskoczony Van der Hart dostał piłkę za kołnierz i było 3:1 dla Śląska. Kibice byli w szoku, i do końca pierwszej połowy nic się nie zmieniło. Bardzo słabo grał chociażby Joao Amaral, a dwa strzały Kamila Jóźwiaka wyglądały jak oddane na B-klasowych klepiskach w pobliską stodołę.
Po przerwie szybko na ławkę zjechał Amaral, za którego wszedł Tymoteusz Puchacz. Lech miał w tej połowie przewagę, ale akcji dogodnych było jak na lekarstwo, a gdy już piłka leciała w światło bramki jak chociażby po strzałach Jóźwiaka czy Gytkjaera to kapitalnie spisywał się Matus Putnocky. W barwach Ślaska sporo wiatru robił młody Płacheta, ale akcje kończyły się nie za groźnymi uderzeniami, które łapał bramkarz Lecha. W końcówce czerwoną kartkę zobaczył Krzysztof Mączyński, ale nie miało to wpływu na wynik i Śląsk wygrał 3:1.
I tak po ludzku, szkoda tego meczu. Lech miał niesamowitą okazję, aby zostawić na kolejne mecze kibiców oczekujących z niecierpliwością na kolejny domowy mecz. Ponad 32 000 kibiców zobaczyło oczywiście drużynę walczącą, ale strasznie nieskuteczną i gdy trzeba było gonić wynik dłuższymi momentami brakowało pomysłu i znowu pojawiało się za dużo bezsensownych wrzutek w pole karne. Jest jednak spora szansa, że na kolejny domowy mecz z Cracovią też przyjdzie chociaż ponad 20 000 widzów bo czuć w powietrzu dobre fluidy i to, że cały Poznań zmierza obecnie w tym samym kierunku. Znowu radę dali także kibole z kotła pokazując dwie oprawy i nie ustając w dopingu nawet przy niekorzystnym wyniku. W zeszłym sezonie nastroje byłyby minorowe, a teraz jest ciągle nadzieja. Głowa do góry i jedziemy dalej!
Lech Poznań Śląsk Wrocław 1:3 (1:3)
Darko Jevtić 14 – Róbert Pich 6 k., Łukasz Broź 16, 26
Lech: 1. Mickey van der Hart – 2. Robert Gumny, 4. Thomas Rogne, 5. Djordje Crnomarković, 22. Wołodymyr Kostewycz (70, 17. Maciej Makuszewski) – 24. Joao Amaral (55, 27. Tymoteusz Puchacz), 6. Karlo Muhar (80, 8. Paweł Tomczyk), 25. Pedro Tiba, 10. Darko Jevtić, 7. Kamil Jóźwiak – 9. Christian Gytkjaer.
Śląsk: 1. Matus Putnocky – 28. Łukasz Broź (84, 30. Kamil Dankowski), 3. Piotr Celeban, 14. Wojciech Golla, 4. Dino Stiglec – 18. Lubambo Musonda, 29. Krzysztof Mączyński, 21. Jakub Łabojko, 7. Róbert Pich, 8. Przemysław Płacheta (89, 33. Adrian Łyszczarz) – 9. Erik Exposito (71, 11. Mateusz Cholewiak).
żółte kartki: Rogne, Jevtić, Pedro Tiba, Gumny – Golla, Mączyński.
czerwona kartka: Krzysztof Mączyński
foto: Irek Pindral