Lech Poznań – Zagłębie Lubin
Ekstraklasa
Ilość widzów: 12 150
Data: piątek, 08 luty 2019 20:30
Lokalizacja: Poznań – Stadion Miejski
Inauguracja nowego roku w Ekstraklasie w Poznaniu rozpoczęła się od ligowego meczu z Zagłębiem Lubin.
Paradoksem jest to, że teoretycznie wiosnę zaczynamy na początku lutego przy tempetaurze w okolicach 0 stopni, ale nic, taki mamy klimat trzeba grać. Sparingi zimowe Kolejorza w Turcji nie nastrajały optymistycznie co widać było po trybunach, bo jednak ledwo ponad 12 000 widzów to nadal dosyć mało jak na poznańskie możliwości. Ciągle wiele osób patrzy na wszystko co dzieje się wokół Lecha z mocną rezerwą i nie może przekonać się do powrotu na trybuny. I niestety mecz z Zagłębiem na pewno tych ludzi nie przekonał.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, a najlepszą okazją dla Lecha do zdobycia bramki był strzał głową Vernona De Marco. Tak naprawdę to Zagłębie miało więcej z gry i było bliższe objęcia prowadzenia. Choćby w samej końcówce pierwszej połowy gdy na 5 metrze trafiony w głowę dosłownie został Patryk Tuszyński. Druga połowa od początku była mocno chaotyczna. W końcu w 60 minucie po strzale Bartłomieja Pawłowskiego piłka odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej. Po konsultacji VAR sędzia bramki nie uznał. Wtedy to na poważnie otrząsnął się Lech. Zaczęło się parcie do przodu i dało to efeky w 66 minucie. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Pedro Tiba, a piłka odbiła się od słupka i pleców bramkarza Forenca, a do bramki wepchnął ją Christian Gytkjaer. Mieliśmy więc trochę fartowne, ale jednak prowadzenie i wydawało się, że Lech pójdzie za ciosem i zainkasuje trzy punkty. W 75 minucie jednak Zagłębie wyrównało. W pole bramkowe piłkę zagrał Pawłowski, a po przebitce skierował ją do bramki Filip Starzyński. Od tego momentu to Zagłębie nadawało ton grze już do końca meczu. Goście mieli nawet rzut karny po nastąpnięciu na stopę Pawłowskiego i weryfikacji VAR, ale strzał Filipa Starzyńskiego fantastycznie obronił Jasmin Buric. I gdy wydawało się już, że mecz zakończy się podziałem punktów to po strzale Starzyńskiego piłkę do własnej bramki skierował Nikola Vujadinovic. Lech przegrał więc 1:2.
I na koniec moje trzy słowa. Mimo kiepskich sparingów duże były nadzieje, ale jednak gdy wychodzi się w obronie z takimi asami jak Janicki, Vujadinovic i De Marco to potem jest jak jest. Najgorsze jest to, że za bardzo nie ma ich kim zastąpić. Pewnie za De Marco za chwilę wróci Kostevych, ale dalej? Mamy spory problem, a jakaś dziwna miłość trenera Nawałki do Vujadinovicia to już w ogóle jest coś dziwnego i tym faktem ma u mnie spory minus. Tego łamagę należy wyrzucić ze składu bezwględnie i to już. Nie wiem, czy trener Nawałka przyzna się do błędu w postaci braku transferu na tę pozycję, ale oby naszła go refleksja w odpowiednim czasie bo jeszcze jest czas ściagnąć kogoś, kto to ogarnie na pewno lepiej niż łamagowaty Serb. Nie oszukumy się. Lech tak naprawdę zimą się nie wzmocnił, tylko uzupełnił kadrę o juniorów i Letniowskiego oraz Timura. Nawałka zaufał “naszym” chłopakom i oby go to nie zgubiło bo szybko możemy ponownie obudzić się z ręką w nocniku.
Za dwa tygodnie do Poznania przyjedzie Legia, i to nie bacząc już na wynik meczu za tydzień w Gliwicach będzie ostateczny test, czy Lech jeszcze w ogóle w tym sezonie o cokolwiek będzie grał.
Lech Poznań – Zagłębie Lubin 1:2 (0:0)
Christian Gytkjaer 66 – Filip Starzyński 75, Nikola Vujadinović 90 sam.
Lech Poznań: Jasmin Burić – Rafał Janicki, Thomas Rogne, Nikola Vujadinović, Vernon De Marco – Maciej Makuszewski (83’ Tymoteusz Klupś), Maciej Gajos, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (70’ Darko Jevtić) – Joao Amaral, Christian Gytkjaer (85’ Timur Zhamaletdinov)
Zagłębie Lubin: Konrad Forenc – Bartosz Kopacz, Damian Oko, Lubomir Guldan, Sasa Balić (86’ Maciej Dąbrowski) – Bartosz Slisz, Filip Jagiełło – Bartłomiej Pawłowski, Filip Starzyński, Damjan Bohar (90’ Vladislav Sirotov) – Patryk Tuszyński (87’ Jakub Mares)
foto: Irek Pindral