GKS Piast Łubowo – Błękitni Owińska
B-klasa
Grupa: Poznań I
Ilość widzów: 40
Data: niedziela, 02 październik 2016 12:00
Lokalizacja: Łubowo
Łubowo znajduje się na trasie Poznań-Gniezno, więc przez wiele lat służyło i nadal służy jako przystanek na tej właśnie trasie. Wybraliśmy się tam w niedzielę przy okazji większego wypadu w okolice Gniezna. W planach później było jeszcze Niechanowo.
Łubowo było dawniej miastem, ale od XVII wieku nie nosi tego miana. Z dawnych czasów zostały dwa stare kościoły i gospoda a blisko tysiąc mieszkańców, jeśli dodamy do tego okoliczne miejscowości może stanowić doskonałą bazę dla klubu sportowego, takiego jak miejscowy Piast. Łubowo wydaje się być dość zamożną wsią, domy wyglądają schludnie, a urząd gminy działa prężnie – wystarczy odwiedzić ich stronę internetową. Za urzędem zresztą znajduje się boisko Piasta, ale o tym za chwilę.
GKS Piast Łubowo powstał w listopadzie 1997 roku i podczas ledwie trzech sezonów w których był zgłoszony do gry w B-klasie, nie udało mu się jej opuścić. Najbliżej będzie chyba w tym roku. Apetyty są w gminie spore, tym bardziej że gra Piasta zaczyna wyglądać dobrze a jak wiadomo to wyniki często napędzają dobrą atmosferę. W 2003 roku Piast zajął w B-klasie siódme miejsce a po rundzie jesiennej następnego sezonu wycofał się z gry. Wygląda na to, że tym razem będzie inaczej, gdyż na każdym kroku widać wsparcie ze strony gminy. GKS przed meczem zajmował świetne drugie miejsce zaraz za Olimpią, z którą przegrał w bezpośrednim starciu na początku sezonu.
Dzisiejszy przeciwnik Piasta czyli Błękitni Owińska to zespół z podobnymi przejściami co ich przeciwnicy – oni także wycofywali się z rozgrywek, tyle że po rundzie jesiennej sezonu 2012/2013, więc sympatycy tej drużyny na powrót swoich piłkarzy czekali trochę krócej. Błękitni w swojej historii mają oczywiście grę w IV lidze, ale obecnie to klub nastawiony na szkolenie młodzieży i wprowadzanie młodych zawodników w świat seniorskiej piłki właśnie za sprawą pierwszej drużyny. Oczywiście dla wszystkich lepiej, by było to trochę wyżej niż w B-klasie, ale o awans trzeba będzie powalczyć.
Boisko w Łubowie jak już wspominałem usytuowane jest na tyłach urzędu gminy. Oprócz samego boiska (dość równego, trawa też raczej bez zarzutów), jest tu jeszcze okalająca je bieżnia lekkoatletyczna. Całość świeżo po remoncie, a właściwie w trakcie, gdyż nie zamontowano jeszcze ławek rezerwowych, stały gdzieś przy budynku klubowym, spięte łańcuchami. Trybunka, a właściwie dwa rzędy krzesełek przy jednej z linii bocznych stoją dokładnie pod linią drzew. Kasztanowców. Jako że dzisiaj wiało i to momentami dość mocno, to raz po raz kasztany lądowały w naszych okolicach, ale był to jedynie element czysto humorystyczny, bo żaden nikogo nie trafił. Dzieciaki miały za to spory ubaw, bo oprócz kasztanów zaraz za płotem biegały sobie konie i czasami odzywały się do nich radosnym rżeniem.
Starcie dwóch drużyn aspirujących do “pudła” w tym sezonie musiało przynieść dużą dawkę emocji i tak też ku naszemu zadowoleniu było. Obie ekipy wyszły mocno skoncentrowane i od pierwszych minut nikt nie odstawiał nogi. Z czasem rosła irytacja, bo sytuacje jakieś były, ale nikomu nie udało się nic wykorzystać. Zaczęło się dość szybko kopanie, jakieś pyskówki, zupełnie moim zdaniem niepotrzebne. W tym momencie powinien zdecydowanie wkroczyć sędzia i uciąć takie sytuacje kartkami, lub słowną reprymendą. Nic takiego jednak nie miało miejsca.
Sędzia tego spotkania zasługuje na osobny akapit. Widać było od pierwszych minut tego spotkania, że sędzia główny wie co robi, ale zupełnie nie potrafi tego pokazać piłkarzom. Nie mylił się, ale nie reagował zupełnie na sytuacje prowadzące do kwasów między graczami. Powinien od razu szybko i zdecydowanie poczęstować jednego i drugiego krewkiego pana kartką i zaraz byłoby spokojniej na boisku. Doprowadził tymczasem do sytuacji, że piłkarze zaczynali wchodzić mu na głowę. Nie pomagał niestety wygląd, gdyż sędzia główny przypominał trochę młodego chłopaczka z gimnazjum. W sytuacji, gdy piłkarze nie znają sędziego, oceniają przez pryzmat wyglądu właśnie – widzieli więc niedoświadczonego i wystraszonego chłopaczka. Wygląd jednak nie ma znaczenia, gdy stoi za nim charyzma. Tej jednak niestety nie widziałem. O ile warsztat poprawny (z tym za pewnie nie zgodzą się kibice z Łubowa) o tyle przełożenie tego na boisku już niekoniecznie.
Wydarzenia na boisku przybrały inny obrót pod koniec pierwszej połowy spotkania – po wyrzucie z autu i strzale z rykoszetem najlepiej w polu karnym Łubowa odnalazł się jeden z piłkarzy Błękitnych i przytomnym strzałem z powietrza umieścił piłkę w bramce. Rozwiązało nam to worek z bramkami. Rozwścieczeni gracze GKS-u ruszyli do ataku.
Udało się wyrównać bardzo szybko, bo już sześć minut później. Była 42. minuta meczu – kapitan Piasta Damian Grzesiak poszedł prawą stroną, złamał do środka i strzelił ładnie przy lewym słupku. Remis wydawał się sprawiedliwy w tym momencie meczu, jednak gospodarzom w końcówce pierwszej połowy zabrakło koncentracji. Jeszcze jedna akcja i znów zamieszanie w polu karnym Łubowa. Strzał przytomny, sytuacyjny daje w tym momencie prowadzenie gościom 1:2!
Druga połowa, co zrozumiałe należała w tej sytuacji do gospodarzy. Trzeba przyklasnąć obu drużynom, bo stworzyły po przerwie naprawdę dobre widowisko. Były szybkie akcje, strzały, faule i nieustępliwa gra do końca. Szkoda trochę, że sędzia nie zapanował nad wydarzeniami do końca, bo znów były zupełnie niepotrzebne sytuacje, gdzie zamiast pomagać i rozsądzać, zaogniał i przeszkadzał. Kuriozalna była sytuacja, gdy kazał powtarzać rzut wolny, bity przed gwizdkiem. Wcześniej jednak nie poinformował nikogo, że gramy na gwizdek. Jeden z piłkarzy złapał lecącą piłkę w ręce, ale nie zobaczył kartonika. Długo myśleliśmy, że zapomniał kartek z szatni, ale pod koniec okazało się, że ma je po prostu głęboko schowane. Zaczęły się pojawiać, ale moim zdaniem za późno.
Błękitni zostali z jednym napastnikiem z przodu, dominacja Piasta była bezapelacyjna. Bramka była tylko kwestią czasu, chyba że… łubowianie popełnią głupi błąd na tyłach. Tak też się stało! Spóźniona pułapka ofsajdowa otworzyła drogę do bramki napastnikowi, który musiał pokonać na swojej drodze jedynie bramkarza. Zrobił to dość łatwo i zapewnił swojemu zespołowi dwubramkowe prowadzenie. Zostało jeszcze dobre piętnaście minut do końca, więc całkiem sporo czasu, by napsuć krwi gościom i może pokusić się o remis w tym meczu. Doprowadzenie do strzelenia gola kontaktowego zajęło piłkarzom Piasta dziesięć minut. Akcja prawą stroną, sam na sam i bardzo dobra interwencja bramkarza, to jednak było za mało, bo piłka minęła go w drodze do siatki. Tylko 2:3 i kilka minut do końca meczu! Ataki Łubowa były właściwie nieustanne, ale dość nieporadne. Wrzutki dawały niewiele, wszystko było albo łapane przez bramkarza Błękitnych, albo “kasowane” przez obronę.
Gościom udało się wytrwać do końca spotkania i wywieźć z gorącego terenu w Łubowie cenne trzy punkty. Na sam koniec swoją porcję bluzgów dostał ponownie sędzia, co ciekawe, prym w obrażaniu arbitra wiodła jedna z pań z dzieckiem w wózku na krzesełkach pod kasztanami. Już po meczu okazało się, że jest ona blisko związana z jednym z piłkarzy Piasta, więc emocje, choć niezdrowe były jak najbardziej zrozumiałe.
Piast Łubowo przegrał swój drugi mecz w tym sezonie, ponownie po ciężkim boju na własnym stadionie. Zachował jednak fotel wicelidera, tyle samo punktów (przez walkowera za mecz ze Szczytnikami…) ma Lechita Kłecko, punkt traci zwycięzca dzisiejszego pojedynku – ekipa Błękitnych.