Płomień Nekla – GKS Sompolno
Klasa Okręgowa
Grupa: Konin
Ilość widzów: 70 (w tym około 30-40 gości)
Data: sobota, 13 sierpień 2016 17:00
Lokalizacja: Nekla
Nekla leży w połowie drogi pomiędzy Kostrzynem a Wrześnią, około 40 kilometrów od Poznania. Na początek od razu ciekawostka – nowy wiek Nekla przywitała odzyskaniem praw miejskich po ponad dwustu latach. Dumne miasto liczy obecnie ponad trzy tysiące mieszkańców.
Co warto zobaczyć w Nekli? Z mojej ulubionej dziedziny – zabudowań dworskich w Nekli zachował się dworek z XIX wieku należący w owym czasie do rodziny Żółtowskich. Obecnie o przeznaczeniu dworu decyduje gmina – znajduje się tutaj m.in przedszkole. Jeśli ktoś jest fanem tego typu budowli, tak jak ja, to jest jeszcze pałac w Mystkach (niestety czeka na lepsze czasy) oraz pięknie prezentujący się dworek w Podstolicach.
Strona internetowa gminy prezentuje się bardzo ładnie a na dodatek działa dość prężnie i nie można odmówić jej funkcjonalności. To niby już standard w dzisiejszych czasach, ale jednak nie wszędzie, więc plus dla gminy. Dowiedziałem się m.in. że moja wizyta w Nekli jest o tydzień za wcześnie – już w następną niedzielę na dożynkach wystąpi bowiem pewien pan ukrywający się pod wiele mówiącym pseudonimem – Czadoman. Atrakcji jest jednak w gminie dość sporo także i w ten weekend. Dla mnie jednak najważniejsze były oczywiście zawody piłkarskie o mistrzostwo klasy okręgowej, czyli mecz nekielskiego Płomienia.
Płomień występuje w konińskiej okręgówce. Można by powiedzieć, że od wielu już lat, ale miał małą przerwę na A-klasę w latach 2010-2012. Co ciekawe w sezonie tuż po awansie blisko było baraży o IV ligę – Płomień zajął ostatecznie bardzo dobre trzecie miejsce i zaostrzył apetyty miejscowym kibicom. Ostatni sezon to jednak zawód – czternaste miejsce. Na osłodę kilka dobrych spotkań – m.in. lanie Górnika Kłodawa 8-0. Zdarzyła się też wpadka na wyjeździe – 10-1 na obiekcie GKS-u Sompolno.
Dzisiejszy przeciwnik piłkarzy z Nekli poprzedni sezon zakończył o jedno “oczko” wyżej i jest nim… wspomniany przed chwilą GKS! Zakończone w czerwcu rozgrywki piłkarze z Sompolna zapamiętają między innymi właśnie z takich spotkań jak to 10-1 z Płomieniem. W drugim meczu tych drużyn prawie rok temu w Nekli było 1-1, więc mogłem w ciemno obstawiać spore emocje w dzisiejszym meczu. A jak było?
Stadion Płomienia to jedna duża trybuna, której pozazdrościłby niejeden klub w okręgówce poznańskiej. Sęk w tym jednak, że trybuna ta jest mocno przestarzała. Na środku mamy dach (duży plus), plastikowe krzesełka i stanowisko dla dziennikarza z gniazdkiem dla laptopa (sic!), podobnie jak w Klęce. Boczna część zadaszenia, przy podporach miała elementy szklane, ale aktualnie jedna z szyb jest wybita, druga trzyma się, ale jest pęknięta w połowie. Po bokach “odnowionej” części trybuny są jeszcze ławki, ale też totalnie zniszczone krzesełka bez oparć, a całość usadowiona jest na betonowej podstawie. Trybuna w Nekli sprawia wrażenie, jakby za każdym razem, gdy była kasa na odnowienie konstrukcji, dostawiano coś nowego, ale nie naprawiając starej części. Dziwne, bo teraz część trybuny to ruina, a część wygląda ledwie znośnie. Sama płyta główna (bo jest jeszcze boczna – treningowa) wygląda znośnie, choć na pewno trawa skorzystałaby z regularnego nawadniania. Linia środkowa jest trochę przekrzywiona, boczne są ok. To tyle w kwestii stadionu, warto przyjrzeć się kibicom obu drużyn.
Kibice gospodarzy to tzw. “loża szyderców” – znali się najlepiej na grze, opierdalali sędziego, mieli wiele uwag taktycznych – znacie to z niejednego stadionu. Kibice lokalni, znają tę drużynę jak nikt, bo przecież oglądają ją regularnie. Panowie, w których towarzystwie miałem przyjemność oglądać ten mecz byli bardzo sympatycznie nastawieni także do kibiców przyjezdnych – częstowali chętnie trunkami, w przerwie polecali serwowaną na stadionie kiełbasę. Przyszli trzeźwi na mecz (“ja od tygodnia nic nie piłem!”), wyszli ledwo o własnych siłach. Mecz był okazją do spotkania, co zrozumiałe.
Byłem bardzo zadowolony i zaskoczony jednocześnie faktem, że wraz z GKS-em przyjechała całkiem spora grupa dopingująca swój zespół. Około 30-40 osób – część stanęła na boku trybuny i dopingowała zrywami przez cały mecz, część usiadła pod dachem i bardziej skupiła się na grze. Ci śpiewający wywiesili fanę, mieli w dużej większości identyczne koszulki, prezentowali się naprawdę wyśmienicie. Wokalnie naprawdę solidna ekipa, na tym poziomie ligowym w Wielkopolsce pewnie w pierwszej trójce z tych, które widziałem. Ciężko ocenić ich realną siłę, bez przeciwnika na którego mają ciśnienie, więc wolałbym tego nie robić. Część z chłopaków miała elementy z herbem Kolejorza, więc sympatie są oczywiście znane. Bardzo fajnie, że przy okazji kierują się zasadą “support your local football club”.
Pierwsza połowa meczu obfitowała w dobre, klarowne sytuacje, ale bardzo długo żaden strzał nie znajdował drogi do bramki. Najpierw od pierwszych minut mocną przewagę zaakcentowali goście, około 15. minuty sam na sam obronił nogą bramkarz Płomienia. GKS z dużą łatwością podchodził pod bramkę gospodarzy, ale strzały były albo za słabe, albo zupełnie niecelne. Dopiero rzut wolny około 40. minuty meczu zupełnie zaskoczył bramkarza z Nekli. Strzał bezpośredni, przy złym ustawieniu golkipera skończył w bramce.
Pierwsza połowa zdecydowanie dla GKS-u. W przerwie meczu duża część kibiców udała się na kiełbasę, kolejny plusik dla organizatorów.
W drugiej części meczu obraz gry nie ulegał właściwie zmianie. Gospodarzy było stać na dobry i groźny atak, owszem, ale to była jedyna okazja z ich strony do samego końca meczu. Bramkarz GKS-u był dobrze rozgrzany i ładnie obronił, ale bądźmy szczerzy – strzał powinien był wylądować przy którymś ze słupków a nie na środku bramki. Tyle jeśli chodzi o akcje Płomienia, bo nawet sami kibice w loży szyderców zgodnie stwierdzili nieśmiertelnymi słowami Smudy, że “chuja grają”.
Do roboty wzięli się goście. Około 65′ meczu podwyższyli prowadzenie.
Dominację potwierdzili strzelając kilka minut później w słupek, poprzeczkę, aż wreszcie zdobyli kolejną bramkę. Co ciekawe Płomień nie złożył broni i dzielnie próbował strzelić honorowego gola. Udało się już w doliczonym czasie gry.
Powiedzmy sobie szczerze, tak na koniec – ten mecz to było 15 minut gry i 75 minut zwykłej kopaniny. Płomień Nekla ani przez moment tego meczu nie był zespołem lepszym. GKS kontrolował to spotkanie od pierwszych minut i zasłużenie wywiózł trzy punkty. Oglądałem jednostronne spotkanie, gdyby goście wykorzystali jeszcze kilka doskonałych sytuacji, szczególnie w pierwszej połowie, wynik mógłby być okazalszy. 1-3 to najniższy wymiar kary. Po meczu piłkarze GKS-u podeszli do swoich kibiców i wspólnie cieszyli się z udanego wyjazdu. Kibice z Sompolna to dla mnie jedno z większych zaskoczeń tego weekendu, muszę wybrać się na ich stadion, gdy będą grali jakiś mecz z większym ciśnieniem.