Szturm Junikowo – Warta Wartosław
A-klasa
Grupa: Poznań II
Ilość widzów: 20
Data: niedziela, 17 kwiecień 2016 11:00
Lokalizacja: Plewiska
Drugi z rzędu niedzielny poranek miał przynieść mi emocje związane z walką podium w A-klasie. Tym razem padło na Plewiska, gdzie swoje mecze rozgrywa Szturm Junikowo. Rywalem miała być Warta Wartosław, klub będący dwa punkty za Szturmem, jeszcze wiosną niepokonany.
Na temat boiska w Plewiskach, czy Szturmu Junikowo rozpisywac się nie będę, gdyż zarówno miejscówka jak i klub są naszym czytelnikom bardzo dobrze znane. Warta natomiast to klub założony w roku 1947, bez wielkich sukcesów. Od roku 2002 tylko z roczną przerwą grają właśnie w A-klasie i wygląda na to, że czują się w tej lidze dobrze, gdyż przeważnie nie grozi im ani spadek, ani awans. Tym razem trzymaja się bardziej góry tabeli, ale o awansie nie ma mowy. Mieli jednak szansę, pokonując dziś Szturm wskoczyć na podium. Sam Wartosław to wieś leżąca kilka kilometrów obok Wronek. Mieszka tam lekko ponad 300 osób, a poza klubem wieś znana jest z tego, że znajduje się Ochotnicza Straż Pożarna i dwa zabytkowe kościoły.
Stadion w Plewiskach miał dzisiaj jedną wielką zaletę, pogoda od samego rana była, że się tak wyrażę, niepurzejma i lał rzęśisty deszcz, a jak wiadomo trybuna tutaj ma zadaszenie, więc wszystko idealnie się złożyło. Na samo spotkanie w związku jednak z opadami i zamkniętym przejazdem kolejowym po drodze spóźniłem sie jednak kwadrans. Jak się okazało omineło mnie niewiele, bo wynik brzmiał 0-0. W trakcie połowy wynikneło jednak to, ze w tym czasie padła bramka dla Szturmu ale została nieuznana przez sędziego bo ten dopatrzył sie spalonego. Zanim dobrze ulokowałem się na miejscu, ogarnałem kamerę, info na mediach społecznościowych to zrobiła sie niepostrzeżenie 30 minuta meczu. Od tego czasu już naprawdę uważnie przyglądałem się wydarzeniom i przez ten kwandrans pierwszej połowy widać było, że to Szturm dzisiejszego dnia zdecydowanie lepiej radzi sobie na tej grząskiej murawie. Murawa naprawdę miejscami przypominała sceny ze słynnego meczu Polska – RFN z roku 1974. Trener gospodarzy przytomnie dwa razy pouczył swoich zawodników słowami “mówiłem nie grajcie tak, tylko nad kałużą”. To fakt, granie krótkich podań po ziemi w niektórych miejscach boiska naprawdę tego dnia było ryzykowne. Pod sam koniec pierwszej połowy oba zespoły stworzyły po jednej naprawdę groźnej sytuacji, ale nic z tego nie wyszło i mieliśmy bezbramkowy remis po 45 minutach.
W przerwie na trybunach odbywały się rozmowy na temat poprawy sytuacji na Osiedlu Junikowo, i o tym że Lech specjalnie przegrał z Legią dwa dni temu w lidze, bo teraz ci drudzy odpuszczą Kolejorzowi puchar. Rozmowa była tak abstrakcyjna, ze głowa mała. Ktos to wpadł na ten pomysł, musiał mieć mocną fazę. Niemniej jeśli teraz Lech wygra finał (co przecież nie jest niemożliwe) to te pogłoski wśród pewnie sporej częśći ludzi zostaną uznane za sensowne… 🙂
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości. Najpierw zawodnik Warty znalazł się sam na sam z bramkarzem i nie wiadomo czemu postanowił go lobować, co było beznadziejnym rozwiązaniem, a później akcję po strzale z pola karnego wybronił golkiper gospodarzy. Potem do głosu doszli gospodarze. Stworzyli sobie kilka sytuacji bramkowych. A to z rzutów wolnych, a to nie trafiając w piłke z kilku metrów. Naprawdę widac było , że jeśli ktoś ma tego dnia strzelić gola to będą to gospodarze. I wreszcie w 70 minucie jeden z rzutów wolnych wylądował na poprzeczce, a z bliskiej odległości piłke dobił Kamil Wieliczko. Oczywiście jak na złośc chwilę przed rzutem wolnym kamera poinformowała mnie, że limit filmów w jakości HD został wyczerpany…stąd też jakość filmu jest jak prosto z kalkulatora, ale ja ktoś chce to wszystkiego się dopatrzy 🙂
Po bramce ogarnałem kamerę i już do końca mogłem krecić w wysokiej jakości i liczyłem na bramki. Mimo jednak akcji z obu stron, nic już do sieci nie wpadło. Pod sam koniec meczu, gdy Warta miała rzut rożny, w pole karne pofatygował się nawet bramkarz gości. Z zamieszania jednak nic nie wyszło i spotkanie zakończyło się wygrana 1-0 Szturmu Junikowo.
Warto też w tym miejscu poświęcic kilka słów sędziemu głównemu tego meczu. O ile jeszcze w pierwszej połowie nie można było miec większych zastrzeżeń, to w drugiej już zaczynał sie gubić. Apogeum błędów osiągnął około 60 minuty, gdy zawodnik Warty wykonując rzut wolny specjalnie trafił w odchodzącego gracza Szturmu, a sedzia postanowił żółtą kartką obdarować własnie gracza gospodarzy…Rzecz naprawdę mocno absurdalna. Do tego dodajmy bezzsadne cofnięcie jednej piłki, co potem wykorzystywali trenerzy obu ekip i wywierali presję na arbitrze żeby piłka z autu czy z wolnego była bita dokładnie z miejsca zdarzenia. Sędzia w swojej komunikacji z zawodnikami najczęściej używał stwierdzenia “po co to robisz?”. Widac było, że naprawdę tego dnia mocno się pogubił.
Wracając do spotkania. Jak już pisałem Szturm wygrał 1-0. Warta doznała pierwszej porażki na wiosnę, a Szturm umocnił się na trzecim miejscu, ale o awansie kolejny sezon z rzędu mogą zapomnieć. Dogonienie Orłów Pniewy, szczególnie przy tak chwiejnej formie, jaką czasami prezentuje Szturm.