Las Puszczykowo – Canarinhos Skórzewo
A-klasa
Grupa: Poznań III
Ilość widzów: ok. 40 (20 ze Skórzewa)
Data: sobota, 16 czerwiec 2018 16:00
Lokalizacja: Puszczykowo
W ostatniej kolejce najciekawszej grupy tego sezonu w A-klasie do Puszczykowa na mecz z Lasem przyjechał zespół Canarinhos Skórzewo.
Mecz istotny i ważny właśnie tylko dla gości. Canarinhos walczyli o punkty i awans do Klasy Okręgowej. Gdyby ktoś przewidział taki scenariusz rok temu byłby uznany za szaleńca. Poprzedni sezon zespół Canarinhos skończył w fatalnym stylu. Wiosną zespół nie pojechał nawet na dwa mecze wyjazdowe, a za jeden został ukarany walkowerem za nieprawidłowości w zgłaszaniu zawodników. Ten sezon też zaczął się kiepsko bo w pierwszych czterech meczach zdobyli raptem jeden punkt. Potem jednak zespół przszedł metamorfozę. Po dłuższym wgłębieniu się w środowisko zespołu ze Skórzewa okazuje się, że była to metamorfoza kontrolowana. W Skórzewie poszli po rozum do głowy i zamiast rozwiązać zespół, który nie był w stanie zebrać się na mecze postanowili skład odmłodzić i dać szansę swoim juniorom, którzy już wcześniej dobrze pokazywali się w swoich rozgrywkach. Ci przez pierwsze parę spotkań musieli otrzaskać sie z ligą, ale jak sie już ogarnęli to potrafili błyszczeć. W kolejnych 21 meczach przegrali ledwie dwa razy. W listopadzie w Opalenicy i w kwietniu we Wronczynie. Poza tym potrafili osiągać tak kapitalne wygrane jak choćby 3:0 z Mosina, 3:1 na wyjeździe z NKS Niepruszewo czy aż 14:2 z LZS Wąsowo. Długo dobijali sie do czołówki, ale od paru kolejek w niej są, a na dobre w swoje umiejętności i w awans uwierzyli pokonując na wyjeździe 1:0 Szturm Junikowo. Wszystko to przyczyniło się do tego, że przed meczem w Puszczykowie wiedzieli, że remis daje im awans.
Las ma za sobą kiepski sezon, bo inaczej nie można nazwać miejsca tylko przed LSS Ptaszkowo i Interem Zdrój. Gdyby nie reforma rozgrywek Las właśnie walczyłby o życie i uniknięcie spadku. Las fatalnie grał przede wszystkim na wyjazdach, skąd przywieźli przez cały sezon raptem cztery punkty. U siebie czasem potrafili zaskoczyć jak choćby wygrywając ze Szturmem Junikowo 2:1 czy remisując 2:2 z LZS Wronczyn. Jasne było, że Las przed Canarinhos się nie położy, ale faworyt tego meczu był jasny. Jesienią mecz tych drużyn był zaciętym widowiskiem, a Canarinhos wygrali go 4:3.
Zanim o meczu, to chwilke o obiekcie. O ile do samego boiska przyczepić się nie da, to całość sprawia dość dziwne wrażenie. Przede wszystkim mam na myśli trybuny, które są bardzo niskie na poziomie murawy i to jeszcze z boku boiska i sporo od niego oddalone. Oglądanie stamtąd nie jest idealnym wyjściem, więc szybko wdrożyliśmy plan przedostania się pomiędzy ławki rezerwowych. Tam udało się nawet znaleźć trochę cienia pod drzewami. Spotkanie zaczęło się od gorącej przemowy motywacyjnej wśród graczy Canarinhos, widać było, że mają jasny cel. Wygrać i awansować. I to właśnie podopieczni Arkadiusza Kaliszana od początku przeważali. Co chwilę zbliżali się do pola karnego Lasu, ale nic groźnego z tego nie wynikało. Brakowało koncepcji na wykonczenie akcji. Blisko zdobycia bramki był w 11 minucie Patryk Ćwiertniak, ale jego strzał zza pola karnego przeszedł trochę ponad bramką. Parę minut później w końcu groźnie zaatkowali też gospodarze i uderzenie Jana Potockiego minimalne mineło bramkę. Dosłownie dwie minuty potem bardzo ładną akcję rozegrali goście, a tak właściwie Marcin Kaczmarek z Mateuszem Myszczyszynem i po strzale tego drugiego piłka trafiła w słupek bramki Tomasza Trawickiego. W następnych minutach nadal to Canarinhos prowadzili grę, ale w ich atakach było dużo chaosu i dezorganizacji. W 32 minucie trochę przed polem karnym faulowany był Myszczyszyn. Do rzutu wolnego podszedł Ćwiertniak, ale jego bardzo dobry strzał pod poprzeczkę obronił Trawicki wybijając piłkę na rzut rożny. Chwilę potem posypała się gościom koncepcja ataku na ten mecz. Najlepszy snajper zespołu, czyli Jarosław Kurdzieko musiał je opuścić z powodu kontuzji, a na boisko wszedł Damian Żuraszek. Do końca pierwszej połowy mieliśmy już tylko jeden strzał Lasu, który minał bramkę. Do przerwy mieliśmy 0:0 i patrząc na wyniki innych meczów zaczęło sie robić gorąco w kwestii awansu.
Druga połowa zaczęła nam się od małej kontrowersji w polu karnym Canarinhos. Piłka trafiła w rękę Macieja Kaźmierczaka i gracze Lasu domagali się rzutu karnego. Najbardziej głośny w swoich protestach był Paweł Kowalkiewicz, który mocno zbluzgał sędziego bocznego za co dostał żółtą kartkę. Canarinhos próbowali iść do przodu, ale na przełomie 5-6 minut trzykrotnie zostali złapani na spalonym. Canarinhos bramki zdobyć nie mogli, i to się zemściło, bo w 63 minucie do siatki Mateusza Głuchego ładnym strzałem po długim rogu, zamykając rzut rożny, bramkę zdobył Paweł Zawada. Nastroje na ławce gości na chwilę siadły bo awans zaczął sie naprawdę wymykać z rąk. W 73 minucie jednak mieliśmy wyrównanie. Po rzucie rożnym najwyżej do piłki wyszedł Kaźmierczak i głową wyrównał stan meczu na 1:1. Końcówka meczu to spora nerwowość na boisku. Mieliśmy sporo fauli szczególnie po stronie Lasu, a ich grę określić można mianem “siła razy gwałt”. Sędzia niechętnie sięgał po żółte kartki więc zapędy do faulowania nie były studzone. Canarinhos dążyli do wygranej, a najlepszą okazję miał ponownie z rzutu wolnego Ćwiertniak, ale jego strzal obronił Trawicki. Ostatnie parę minut meczu przyznam się szczerze bardziej patrzyłem w telefon, ktory gotował się od innych wyników. I gdy jasne stało się, że Orzeł Granowo sensacyjnie przegrał u siebie z LZS Wąsowo 2:4 i policzone zostały wszystkie dodatkowe punkty między zespołami, które były zainteresowane awansem jasne stało się, że ten remis da gościom awans. Chwilę po ostatnim gwizdku była jeszcze nutka niepewności, ale po chwili i potwierdzeniu wyników szampany wystrzeliły, a zawodnicy w kółku świętowali awans. Do Puszczykowa zjechała też grupa ok. 20 kibiców ze Skórzewa, którzy potem razem z piłkarzami cieszyli się z awansu. Po meczu już w Skórzewie odbyła się jeszcze feta na miejscowym boisku, na którą zostaliśmy zaproszeni, ale to już nie podlega publikacji.
I tak oto kończy się sezon w tej szalonej grupie. Mistrzem został NKS Niepruszewo, a do Klasy Okręgowej z takim samym bilansem punktowym awansowały Szturm Junikowo, Canarinhos Skórzewo i LZS Wronczyn. KS 1920 Mosina czeka na wtorkowe decyzje WZPN, ale wszystko wskazuje na to, że zagra w barażach o awans. Największym przegranym sezonu jest bez wątpienia Orzeł Granowo. Orzeł kolejny sezon nie awansował i naprawdę ich kibicom należy współczuć, bo taka okazja jak w tym sezonie może sie szybko nie przytrafić.
Las Puszczykowo – Canarinhos Skórzewo 1:1 (0:0)
Paweł Zawada 63 – Maciej Kaźmierczak 73
foto i skrót: Damian Adamczak