Tarnovia Tarnowo Podgórne – Obra Kościan
W trzeciej kolejce IV ligi Obra Kościan pojechała do Tarnowa Podgórnego na mecz z Tarnovią.
Spotkanie bardzo źle rozpoczęło się dla gości. Już w 6 minucie czerwoną kartkę obejrzał stoper kościańskiej drużyny Jakub Jandy za zablokowanie piłki, która zmierzała do pustej bramki. Sędzia dodatkowo podyktował rzut karny, którego na bramkę zamienił Maurycy Niemczyk. Po stracie bramki Obra momentalnie ruszyła do odrabiania strat i już w pierwszej akcji mogła doprowadzić do wyrównania, jednak Szymon Słoma za mocno wypuścił sobie piłkę i z interwencją zdążył golkiper gospodarzy. Spotkanie toczone było w dość szybkim tempie, jednak nie obyło się bez sytuacji kontrowersyjnych. Pierwsza pojawiła się już w 10 minucie. W polu karnym na murawę padł Tomasz Marcinkowski, ale arbiter wskazał jedynie na rzut rożny. Kolejne minuty to gra głównie na połowie Obry. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak nie mieli pomysłu jak rozmontować kościańską defensywę i do groźnych sytuacji pod bramką Daniela Tomczaka nie dochodziło. Obra nastawiła się na grę z kontrataku i po jednej z takich akcji bliski wyrównani był Tomasz Marcinkowski, ale piłka po jego strzale odbiła się najpierw od jednego później drugiego słupka i wróciła na boisko. Co nie udało się Obrze w 25 minucie udało się osiemnaście minut później. Po szybkiej akcji piłkę przed pole karne wycofał Tomasz Marcinkowski a Piotr Sznabel mierzonym strzałem przy lewym słupku doprowadził do wyrównania. Kilka minut później sędzia zagwizdał po raz ostatni i oba zespoły udały się do szatni.
Druga część meczu rozpoczęła się od ataków Obry. Drużyna z Kościana, która przez większość meczu grała w osłabieniu coraz lepiej zaczęła poczynać sobie w środkowej strefie boiska. W sześćdziesiątej minucie w pole karne wbiegł Tomasz Marcinkowski, ale zamiast zdecydować się na strzał lewą nogą próbował przełożyć futbolówkę na prawą i w tym czasie z interwencją zdążył wrócić defensor Tarnovi. Przez większą część drugiej połowy gra toczyła się w środkowej części boiska i gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem arbiter główny postanowił stać się pierwszoplanową postacią i odgwizdał drugi rzut karny tego dnia dla gospodarzy. W tym miejscu dodać należy, że w identycznych sytuacjach arbiter odgwizdywał przewinienia napastnika Obry Tomasza Marcinkowskiego a nie defensorów z Tarnowa Podgórnego. Do piłki ponownie podszedł Maurycy Niemczyk i po raz drugi wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Obra miała jeszcze okazję do wyrównania, jednak najpierw w dobrej sytuacji przestrzelił Mariusz Józefiak a chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłki nie sięgną Mateusz Adamski.
Ostatni akapit poświęcić trzeba trójce sędziowskiej. Nie mam w zwyczaju komentować pracy arbitrów, jednak wobec tak rażących błędów przejść się nie da. Gwizdanie ewidentnie pod gospodarzy jest raczej zjawiskiem dość często spotykanym na boiskach niższych lig, ale to, co tego dnia wyprawiał arbiter z Poznania przechodziło wszelkie pojęcie. Pociągniecie za koszulkę przez zawodnika Obry? Faul dla gospodarzy. Oczywiście jak najbardziej słuszny. Identyczna sytuacja w drugą stronę? Walka o piłkę gramy dalej. Takich sytuacji można by wymieniać wiele. Na trybunach widziałem przedstawiciela WZPN. Czy wobec pracy arbitrów zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje? Pewnie nie, ponieważ w myśl zasady swój swojego kryje sprawa przejdzie bez echa. Później jednak dziwimy się, dlaczego sędziowie z Wielkopolski są tak rzadkim widokiem na szczeblu centralnym. Obserwując sędziów w IV i V lidze niestety zaobserwować można regres formy wśród arbitrów. A szkoda. Bo rozwój Wielkopolskiej piłki zależny jest również od pracy Pana z gwizdkiem i pozostałej dwójki z chorągiewkami.
Tarnovia Tarnowo Podgórne – Obra Kościan 2:1 (1:1)
Maurycy Niemczyk 6k.,86k. – Piotr Sznabel 41